Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Wędrowiec, na istnienie spojrzawszy - z ukosa.

Wszedł na cmentarz: śmierć, trawa, niepamięć i rosa.

Był to cmentarz Okrętów. Pod ziemią wrzał głucho

Trzepot żagli, pośmiertną gnanych zawieruchą.

Wędrowiec czuł, jak wieczność z traw się wykojarza.

I ciszę swą do ciszy dodając cmentarza.

Przeżegnał to, co bliżej: pszczół kilka, dwa krzaki

I na pierwszym grobowcu czytał - napis taki:

»Zginąłem nie na ślepo, bo z woli wichury -

I wierzyłem, że odtąd nie zginę raz wtóry.

Że znajdę przystań w śmierci a śmierć w tej przystani.

Ale śmierć mię zawiodła! Umarłem nie dla niej!

Trwa nadal wiatr przeciwny i groza rozbicia.

I lęk, i niewiadomość, i wszystko prócz życia!

Szczątki moje podziemne, choć je nicość nuży,

Jeszcze godne są steru i warte są burzy,

Nikt nie wie, gdzie ten wicher, który żagle wzdyma?

Kto raz w podróż wyruszył - już się nie zatrzyma.

Znam tę głąb, gdzie się Okręt mocuje nieżywy.

Snu - nie ma! Wieczność - czuwa! Trup nie jest szczęśliwy!

Za wytrwałość mych żagli, które śmierć rozwija.

Przechodniu, odmów - proszę - trzy Zdrowaś Maryja!«

Wędrowiec dla nikogo zerwał liście świeże

I ukląkł, by żądane odmówić pacierze.

Ilość odsłon: 1262

Komentarze

Nie znaleziono żadnych komentarzy.