wokka
tatalatek
przyjeżdżam tam, skąd pochodzę.
na miejscu niebieskiego kiosku z ogródkiem
wyrósł nowy dom bez ogródka.
siadam na ławce w ogródku za kioskiem
w cieniu starej lipy
wyciętej przed laty na opał.
w kiosku bez zmian. sprzedawca
z wąsami gra w totolotka z uśmiechem
sprzedaje landrynki, dropsy i lemoniadę.
nie mogę odjechać, auto słupieje z podziwu
dla drzew na poboczach: że się chce
leciwym pniom tak gnać bez sensu,
pędzić nie wiadomo dokąd.
Ilość odsłon: 1006
Komentarze
wokka
grudzień 21, 2018 22:06
Leszek!
Lipa Kochanowskiego, jako pierwsza, daje jednak lepszy cien niż wszystkie lipy, które pojawiły się po niej. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam.
Joanna!
Z takich miejsc niełatwo się odjezdza. Dzięki za komentarz. Pozdrawiam.
Joanna-d-m
grudzień 21, 2018 21:05
Też nie mogłabym odjechać, zatrzymałabym się na dłużej
z wspomnieniami
Pozdrawiam
Leszek.J
grudzień 21, 2018 19:35
Fajnie tu, wycięta lipa daje cień równy tej od Kochanowskiego :D
Pozdrawiam