Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Co w twych oczach, śpiewaku, ten zachwyt oznacza.

Że tak badasz uważnie przez łez pozłocinę

Żabę, co zieleniejąc, w skoku się rozkracza.

Jakby nogom roiła niechwytną drabinę?


Czemu tak się przyglądasz z miłości uśmiechem

Schwytanego świetlika szmaragdowej treści

I muszę, co kołując z starannym pośpiechem,

Zbacza nagle do nikąd i niknie na bezwieści?


Wiem, ty - głowo w koronie z chwastów niejadalnych,

Z byle rośnej pokrzywy, z byle złego zielska!

Dusza twa na wpół smocza, a na wpół anielska

Nie bez celu się tarza w bujniskach upalnych!


Szuka swej podobizny zgubionej przypadkiem

Przez Tego, co ją nosił na piersi przed wiekiem

On jeszcze nie był Bogiem, tyś nie był człowiekiem.

A już wzajem o sobie śniliście ukradkiem.


Jeszcze sobie pokrewni, podobni do siebie

Jak dwie bratnie mgły, w jedno rzucone przestworze,

Nie wiedzieliście wówczas, co ludzkie, co Boże -

I któremu z was dano zawiekować w niebie.


Praczerwcowym dotychczas pijany upałem.

Ziołom oto przed chwilą dałeś pochwalonkę

I po trudach. podjętych wyćwiczonym szałem.

Coś pozyskał? Motyla. Żuka czy biedronkę?


Kocham cię za twojego obłędu bezwinę.

Za czar twojej niemocy, za wspomnienia bratnie!

Spójrz, jak blednę śmiertelnie i bez żalu ginę,

Gdy mówię słowo: "kocham" - to słowo ostatnie.

Ilość odsłon: 1255

Komentarze

Nie znaleziono żadnych komentarzy.