tetu
fotofobia
to wraca coraz częściej dlatego zamykam okna
i oczy
dogaszam w nich chwile
kiedy słońce wypalało dziury w zamyśleniach
wpadaliśmy wtedy jak śliwki w inną przestrzeń
i było światłoczule
nie boję się zmian choć cierpię na chroniczny ból
głowy nie da się zostawić w chmurach dlatego sztywno trzymam
wszystkie ponadczasowe wybuchy
mroczki i migotania zapijam rozpuszczonymi prochami
osiemdziesiąt procent nadziei na lepsze
dopóki znów nie zapalisz światła
w moich oczach bledną nasze rysy
uczę się formułować czerń
Ilość odsłon: 1130
Komentarze
tetu
grudzień 31, 2018 18:03
Bardzo Wam dziękuję kochani.
Leszku, Tomku, Lu, Joasiu, bawcie się szampańsko. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, pozdrawiam.
Joanna-d-m
grudzień 30, 2018 19:48
Ładnie.
Wszystkiego dobrego w nowym roku
lu*
grudzień 30, 2018 16:52
Powiem tylko, że pięknie, ale i zręcznie, a nade wszystko delikatnie.
Tomek
grudzień 29, 2018 04:50
Czasem myślę, że to dobrze, kiedy jest "światłoczule". Przez jakiś czas. Później można do tego wracać...
Bardzo delikatny tekst kontrastuje z bombą "rozpuszczonych prochów". Półcienie wiersza przeganiasz czystą chemią: czarną, jak smoła. - Może ten delikatny w swym smutku wiersz udało by się jeszcze trochę do- (od-)świetlić?
Ładny wiersz...
Pozdrawiam
Leszek.J
grudzień 28, 2018 20:18
Jest pociecha dla podmiotu lirycznego, mamy właśnie dni ciemne jak grób z ołowianymi chmurami.
Sam mam oczy wrażliwe na światło, ale te ciemności są chandrogenne
Pozdrawiam świetliście