Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki


 

Kurdupel był,
może półtora metra,
a wszystko potrafił.
Jak zbrakło to się dzielił,
z własnego odlewał,
równo.
Kapsle w dupie miał,
i psy.
Puszki szanował,
tekturę zbierał.
Fakt, do skupu moczył,
a kto nie moczy?
Jak walił, to nie daj Boże.
Na zsypie raz kiełbasa spadła,
ze wszystkimi, co akurat tam spali
podzielił się.
I wtedy kometa przeleciała,
ta co ją w telewizorze pokazali.
Koło tego śmietnika się zawróciła,
pisku i smrodu kupa.
A Jemu na czole znak się zrobił.
Z dłoni mu krew jak z nosa poszła.
A może to suka była,
z błękitnymi chłopcami na sygnale?
Wino Wisienka szło wtedy w kółko,
Denatura na koniec.
I zniknął od tamtej pory,
wszyscy tylko o Nim.
Może w skupie baluje,
miedziane znalazł wybraniec.
Eee, nie,
rozdałby.
Pan wie? Jedną ręką potrafił Żubra na głowie postawić!

Patrz pan.
Tu spał,
w tym żłobie.

Ilość odsłon: 1009

Komentarze

grudzień 31, 2018 14:32

O właśnie, coś bardzo podobnego dzisiaj mi się śniło
Pozdrawiam sylwestrowo