Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki



U mnie wszystko po staremu.
Rozkulbaczone dni rozpoczynam
wielką literą, tydzień od niedzieli.
Nie omijam kałuż i stale,
w najciekawszym momencie,
rozwiązują mi się sznurowadła.

Pamiętasz srebrną cukiernicę
z porysowana przykrywką?
Cukier zbryla się w niej jak dawniej,
tylko listonosz przeprowadził się
na ostatnie piętro i po listy
trzeba prawie do nieba.

Na ścianie przed bramą
białą kredą narysowałem drzewo.
Ktoś, gdzieś, dla równowagi
to samo zrobił kawałkiem węgla

I tylko jakoś uwiera to nowoczesne klękanie
jak potknięcie na chodniku z akordu.

Czasami widzę jak odlatują panny
z obrazów Chagalla. Nie przejmuj się,
i tak mi nie uwierzą.
Ilość odsłon: 910

Komentarze

styczeń 03, 2019 20:55

To bardzo ciekawy tekst z codziennymi rekwizytami, poza Chagallem oczywiście
Pozdrawiam

styczeń 03, 2019 00:17

Ja tu czytam o różnych doświadczeniach wiary. O jej poszukiwaniu ale i odnalezieniu jej śladów w codziennym życiu.

Bardzo mi miło było przeczytać
A najciekawszym dla mnie jest motyw kałuż które prawie jak trójkąt bermudzki wciągają sznurówki; )

Pozdrawiam