Kuba Zoltowski
fioletowy dym rozdzial I
Z daleka sylwetka nagiej kobiety.
Trochę głośniej krzyczy, głośniej, głośniej, aż zdmuchniemy rzeczy proste i uciekniemy z kwadratowej rzeczywistości.
Usta w dzióbku, to anorektyczka.
Śmierć jest mną, a ja jestem esencjom modelki, mówi za zębami. Władam światem mody.
Błyskawica, spadający śnieg,
bezczas, fotoreporterzy.
Moje życie.
potrafię być czarująca
pamietam każdy błąd drugiego człowieka, byle nie być pozostawionym bez emocji.
Siedzi przykuta do krzesła bliżej niż pozwala jej na to wyobraźnia.
Czarny pokój, czerwony atrament, na zielonej ścianie, to piękne miejsce.
Oddycham resztkom błyskotliwości
brakuje mi tlenu i wciąż gubię słowa.
Zaradny ten mój rzeźnik, nic nie mówi tylko ogląda przez swoje binokulary, resztkę mojej wolnej woli.
Nikt cię nie zobaczy, nikt nie zapamięta.
Nikt nie zada sobie tyle trudu.
Wyszedł, mam zawroty rzeczywistości
chce mi się wymiotować.
drzwi otworzyły się
a pokój zaczął plonac
Umarłam dzisiaj w fioletowym dymie
Komentarze
falkon
styczeń 19, 2019 20:22
Lubię takie pisanie.
Leszek.J
styczeń 19, 2019 20:15
Coś tu się zapowiada, będę śledzić, nie wiem czy nadążę