Dziwna
ja pacjentka (fragment dziesiąty)
Płaczę. Gapię się w ten głupi, cholerny telewizor i płaczę. Sama nie wiem dlaczego. Nic już nie wiem. Rozczulam się nad sobą? Nie. Boję się. Boje się, że ten ból znowu będzie trwał miesiąc, kilka miesięcy. Nie wiem. Złoszczę się? Na kogo? Na siebie? Na Boga? Mam żal? Do życia? Nie chcę żyć?
To nawet nie to, że mam myśli samobójcze. Nie. Nie mam ich ostatnio. Boję się nawet tych myśli. Boję się kary za te myśli. Wszystkiego się boję. Czy Bóg zechciałby zlitować się nad tak wylęknioną, pogubioną duszą, gdyby postanowiła wyzwolić się z ciała? Czy nie skazałby jej na wieczne potępienie? Za dużo o tym rozmyślałam. I teraz strach każe mi wypierać z siebie istnienie tych samobójczych myśli, które mnie przecież prześladowały.
I teraz boję się jeszcze bardziej. I sądzę, że teraz w przypływie takiej totalnej rozpaczy, po prostu zrobię to. Bez zbędnych przemyśleń.
Nieraz chciałabym w ogóle nie myśleć. W ogóle nie czuć nic. Nie odczuwać tego bólu, tego pieczenia, szarpania, tej sztywności i uczucia ogólnego paraliżu. I wtedy obiecuję sobie, że wówczas już nie odważę się nawet zatęsknić za żadną przyjemnością, za żadną miłością, za żadną życiową uciechą. Za byciem z druga osobą. Nie zatęsknię.
Nie zatęsknię za normalnym życiem, które przecież kiedyś miałam.
Dobry Boże, tylko nie karz mnie już tym strachem przed bólem i tym bólem, i chorobą.
Bóle kręgosłupa są jeszcze znośne. Bardziej prawdopodobne jest zapanowanie nad nimi. Uśmierzenie lekami. Ale ból nóg jest dla mnie prawdziwą udręką. Nie znam nikogo z bólami tego rodzaju. Nie znam nikogo z fibromialgią.
Pamiętam, że gdy robiłam specjalizację, bywały dni, kiedy nie byłam w stanie jechać na staż. Zostawałam w domu, w łóżku i nie wiedziałam jaką przyjąć pozycję. Gdy leżałam na plecach, bolał głównie kręgosłup szyjny i lędźwiowy. I nogi. Nogi bolały w każdej pozycji. Każdy dotykający materaca mięsień parzył, jakby był przyłożony do niego jakiś. rozgrzany pręt, który wdziera się do środka chcąc się dostać do kości. Przy wstawaniu ból ciągnął się z tyłu łydek. Przy siedzeniu, dłuższy nacisk na krzesło zmuszał mnie do wstania i do chodzenia. Ale jak chodzić z ciągłym uczuciem skurczu wszystkich mięśni?
To nie jest taki pojedynczy skurcz łydki, jak czasem się przytrafia. Nie. To jest totalny skurcz wszystkich mięśni ud i podudzi na raz.
Wtedy miałam pierwszy, konkretny rzut tej choroby.
Dołączało się potem mnóstwo objawów ze strony innych narządów.
Diagnozowałam się i nadal diagnozuję u wielu specjalistów. Każdy patrzy swoim okiem, przez pryzmat swojego fachu. Rezonansy, doplery, prześwietlenia, gastroskopie, kolonoskopie, psychoterapia. Dużo diagnoz.
A ja zespalałam w całość swoje dolegliwości i szperałam w necie dopasowując je do różnych jednostek chorobowych. W ten sposób wpadłam na trop fibromialgii. Żadnemu lekarzowi jednak nie wspominałam o moich przypuszczeniach. Dopiero mój psychiatra, bywający często na zagranicznych sympozjach, chyba po trzech latach leczenia mnie, postawił tę diagnozę.
Mimo że sporo czytałam o tej chorobie i doktor dostarczył mi dużo materiałów na jej temat, to ciągle jest ona dla mnie zagadką. Wiecznie o sobie przypomina jakimś nowym dominującym objawem. Czasem doprowadza mnie do obłędu. Ciągle drążę jej temat. Ciągle się jej boję. Ciągle szukam wyjaśnień.
Choć na dzień dzisiejszy mam fibromialgię potwierdzoną przez reumatologa, profesora specjalizującego się w diagnozowaniu i leczeniu fibromialgii, to ciągle nie dowierzam w jej istnienie.
Leżałam też w Klinice Reumatologicznej, gdzie przechodziłam powtórną diagnostykę w kierunku układowej choroby tkanki łącznej - nie stwierdzono podstaw do jej rozpoznania(oczywiście nie pokazałam dokumentacji z innego szpitala, gdzie już takową diagnostykę miałam wykonaną)
Poprosiłam nawet o pobranie przeciwciał w kierunku HCV i HIV, z powodu moich tendencji do nawracających infekcji, problemow ze skórą i ze śluzówkami - wynik ujemny.
Wykonano mi również rentgeny i badania ultrasonograficzne, i test Schrimera. No i na koniec badanie bolesności uciskowej osiemnastu punktów, których istnienie potwierdza fibromialgię. Badanie było mi już znane, bo kilka lat wcześniej wykonywał mi je profesor. Byłam jednak bardzo ciekawa jak wypadnie tym razem. Czternaście z osiemnastu punktów okazały się bolesne. Ból przy ucisku był tak dziwny i przeszywający, że nie dało się nie zakrzyczeć.
No i wypisano mnie z kliniki z rozpoznaniem fibromialgia na pierwszym miejscu. Potwierdzono także znaną mi już dyskopatię szyjną i lędźwiową oraz zaburzenia lękowo-depresyjne.
A dzisiaj siedzę i gapię się w ten cholerny telewizor, i płaczę, i znowu się boję. Połykam antydepresant i przeciwbólowy Poltram combo. Zwiększam dawkę rozluźniającego mięśnie sirdaludu i nie ośmielam się zatęsknić za jakąkolwiek przyjemnością.
Ilość odsłon: 4572
Komentarze
Inanna
luty 03, 2019 20:14
Nie wiemy, na ile jesteś młoda, ale polecamy "Encyklopedię Seniora". Zawiera zdjęcia człeqw w różnym wieq, nawet do 114 lat (!).
Konto usunięte
luty 03, 2019 20:06
Kiedy przeczyta się ten tekst, to aż nie wypada stęknąć nad sobą. Pozdrawiam
Dziwna
luty 03, 2019 19:38
cześć Xlax
dzięki:)
pozdrawiam
x l a x
luty 03, 2019 19:27
Tekst mówi za Ciebie; miło, że wracasz...
Dziwna
luty 03, 2019 19:22
w ogóle to cześć wszystkim
jednak tęsknię za Wami
więc jestem
:)
Dziwna
luty 03, 2019 19:20
Cześć Lu*
kochana jesteś
dziękuję pięknie za odwiedziny:)
i za przytulaska:)
i że pobyłaś tu ze mną
pozdrawiam serdecznie:)
Lu, też bym chciała żeby to był wymyślony tekst
lu*
luty 03, 2019 19:10
Jestem.
Czytałam o tej chorobie. Nie chciałabym zostawiać Peelki tu samej.
Pewnie są osoby, którym taką opowieścią wskażesz przysłowiowe "światełko w tunelu".
Tekst bardzo szczery, autentyczny. Chciałabym, żebyś go wymyśliła.
Pozdrawiam serdecznie C!
lu*
luty 03, 2019 18:24
Przyjdę! Teraz przytulam:)