Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki




   Płaczę. Gapię się w ten głupi, cholerny telewizor i płaczę. Sama nie wiem dlaczego. Nic już nie wiem. Rozczulam się nad sobą? Nie. Boję się. Boje się, że ten ból znowu będzie trwał miesiąc, kilka miesięcy. Nie wiem. Złoszczę się? Na kogo? Na siebie? Na Boga? Mam żal? Do życia? Nie chcę żyć? 

   To nawet nie to, że mam myśli samobójcze. Nie. Nie mam ich ostatnio. Boję się nawet tych myśli. Boję się kary za te myśli. Wszystkiego się boję. Czy Bóg zechciałby zlitować się nad tak wylęknioną, pogubioną duszą, gdyby postanowiła wyzwolić się z ciała? Czy nie skazałby jej na wieczne potępienie? Za dużo o tym rozmyślałam. I teraz strach każe mi wypierać z siebie istnienie tych samobójczych myśli, które mnie przecież prześladowały.
I teraz boję się jeszcze bardziej. I sądzę, że teraz w przypływie takiej totalnej rozpaczy, po prostu zrobię to. Bez zbędnych przemyśleń. 

   Nieraz chciałabym w ogóle nie myśleć. W ogóle nie czuć nic. Nie odczuwać tego bólu, tego pieczenia, szarpania, tej sztywności i uczucia ogólnego paraliżu. I wtedy obiecuję sobie, że wówczas już nie odważę się nawet zatęsknić za żadną przyjemnością, za żadną miłością, za żadną życiową uciechą. Za byciem z druga osobą. Nie zatęsknię.
Nie zatęsknię za normalnym życiem, które przecież kiedyś miałam.

   Dobry Boże, tylko nie karz mnie już tym strachem przed bólem i tym bólem, i chorobą.

   Bóle kręgosłupa są jeszcze znośne. Bardziej prawdopodobne jest zapanowanie nad nimi. Uśmierzenie lekami. Ale ból nóg jest dla mnie prawdziwą udręką. Nie znam nikogo z bólami tego rodzaju. Nie znam nikogo z fibromialgią.
Pamiętam, że gdy robiłam specjalizację, bywały dni, kiedy nie byłam w stanie jechać na staż. Zostawałam w domu, w łóżku i nie wiedziałam jaką przyjąć pozycję. Gdy leżałam na plecach, bolał głównie kręgosłup szyjny i lędźwiowy. I nogi. Nogi bolały w każdej pozycji. Każdy dotykający materaca mięsień parzył, jakby był przyłożony do niego jakiś. rozgrzany pręt, który wdziera się do środka chcąc się dostać do kości. Przy wstawaniu ból ciągnął się z tyłu łydek. Przy siedzeniu, dłuższy nacisk na krzesło zmuszał mnie do wstania i do chodzenia. Ale jak chodzić z ciągłym uczuciem skurczu wszystkich mięśni?
 To nie jest taki pojedynczy skurcz łydki, jak czasem się przytrafia. Nie. To jest totalny skurcz wszystkich mięśni ud i podudzi na raz.

   Wtedy miałam pierwszy, konkretny rzut tej choroby.
Dołączało się potem mnóstwo objawów ze strony innych narządów.
Diagnozowałam się i nadal diagnozuję u wielu specjalistów. Każdy patrzy swoim okiem, przez pryzmat swojego fachu. Rezonansy, doplery, prześwietlenia, gastroskopie, kolonoskopie, psychoterapia. Dużo diagnoz.

   A ja zespalałam w całość swoje dolegliwości i szperałam w necie dopasowując je do różnych jednostek chorobowych. W ten sposób wpadłam na trop fibromialgii. Żadnemu lekarzowi jednak nie wspominałam o moich przypuszczeniach. Dopiero mój psychiatra, bywający często na zagranicznych sympozjach, chyba po trzech latach leczenia mnie, postawił  tę diagnozę.
Mimo że sporo czytałam o tej chorobie i doktor dostarczył mi dużo materiałów na jej temat, to ciągle jest ona dla mnie zagadką. Wiecznie o sobie przypomina jakimś nowym dominującym objawem. Czasem doprowadza mnie do obłędu. Ciągle drążę jej temat. Ciągle się jej boję. Ciągle szukam wyjaśnień.

   Choć na dzień dzisiejszy mam fibromialgię potwierdzoną przez reumatologa, profesora specjalizującego się w diagnozowaniu i leczeniu fibromialgii, to ciągle nie dowierzam w jej istnienie.
 Leżałam też w Klinice Reumatologicznej, gdzie przechodziłam powtórną diagnostykę w kierunku układowej choroby tkanki łącznej - nie stwierdzono podstaw do jej rozpoznania(oczywiście nie pokazałam dokumentacji z innego szpitala, gdzie już takową diagnostykę miałam wykonaną)
Poprosiłam nawet o pobranie przeciwciał w kierunku HCV i HIV, z powodu moich tendencji do nawracających infekcji, problemow ze skórą i ze śluzówkami - wynik ujemny.
Wykonano mi również rentgeny i badania ultrasonograficzne, i test Schrimera. No i na koniec badanie bolesności uciskowej osiemnastu punktów, których istnienie potwierdza fibromialgię. Badanie było mi już znane, bo kilka lat wcześniej wykonywał mi je profesor. Byłam jednak bardzo ciekawa jak wypadnie tym razem. Czternaście z osiemnastu punktów okazały się bolesne. Ból przy ucisku był tak dziwny i przeszywający, że nie dało się nie zakrzyczeć.
No i wypisano mnie z kliniki z rozpoznaniem fibromialgia na pierwszym miejscu. Potwierdzono także znaną mi już dyskopatię szyjną i lędźwiową oraz zaburzenia lękowo-depresyjne.

   A dzisiaj siedzę i gapię się w ten cholerny telewizor, i płaczę, i znowu się boję. Połykam antydepresant i przeciwbólowy Poltram combo. Zwiększam dawkę rozluźniającego mięśnie sirdaludu i nie ośmielam się zatęsknić za jakąkolwiek przyjemnością.
Ilość odsłon: 4055

Komentarze

luty 13, 2019 19:13

dziękuję, Joasiu
cieszę się,że natrafiłaś jednak na ten fragment, zechciałaś przeczytać i zostawić parę słów komentarza
pozdrawiam serdecznie:)

Marcin, pozdrawiam

luty 11, 2019 22:07

"Dużo słów."

luty 11, 2019 21:39

Przegapiłabym tę trzecią część (fragmentów) a byłaby szkoda. Dużo tu terminów lekarskich, nazw leków...
ale czyta się ciekawie.
Trochę wiedzy w tym zakresie nigdy nie zaszkodzi, chociaż nie wiem, bo trochę to przecież tyle co nic. Ewa Ty pisz a ja będę się uczyć.

Pozdrawiam

luty 05, 2019 21:15

ooo nieee!
Tomeeek! spychologia? czemu?
a neurolog do reumatologa
a reumatolog do psychiatry
i takie błędne koło
pacjent głupieje
aj,aj
no ale leczysz nerwice
a nerwica z fibromialgią to bliskie siostry uważam
znam doskonale jedną i drugą

a piszę "ja", bo takie jest założenie mojego pisania:)
jak sam tytuł wskazuje:)

pozdrawiam Cię ciepło:)

luty 05, 2019 20:47

Miewam pacjentów z fibromialgią, ale ich nie leczę. - Niech chodzą do neurologa po Tramale. - Ja tę chorobę nazywam "zaburzenia dysocjacyjne", należącą do nerwic. I leczę nerwicę. - To potrafi dopiero być tajemnicza choroba.
A pisanie o innych, ich chorobach, kłopotach, trochę pozwala wyjść z błędnego koła "ja-mnie-mój".
Pozdrawiam.

luty 05, 2019 19:29

Leszku, dziękuję pięknie za zajrzenie do mnie
i za komentarz

pozdrawiam serdecznie

luty 04, 2019 22:22

Tak? to gratuluję tego dostatq - Markietance ciągle mało...

luty 04, 2019 20:12

Najgorsze są choroby które nie dają się w prosty i niebudzący wątpliwości sposób diagnozować, taką chorobą jest m.in. astma, niektóre alergie czy inne niezidentyfikowane bóle.
Twój tekst jest tak sugestywnie napisany że rzeczywiście robi wrażenie jakby autorka była bohaterką opowiadania.
To dobrze świadczy o Autorce
Pozdrawiam serdecznie

luty 04, 2019 14:13

Tomku, fibromialgia to jednostka chorobowa, ciągle tajemnicza i bardzo złożona
obniżająca znacznie jakość życia pacjenta
i szczególnie przykra dla pacjenta, między innymi także z powodu drwiącego podejścia samych lekarzy
niestety ciągle ubogich w wiedzę na temat fibromialgii
w wiedzę tę teoretyczną jak i praktyczną
dlatego
często traktują chorego jak hipochondryka
i nie udzielają mu profesjonalnej pomocy

a objawów ta choroba ma cały szereg

p.s. ale o jakich innych pacjentach mam napisać?
też z tą chorobą?

Tomku, jestem bardzo ciekawa czy miewasz pacjentów z fibromialgią?
jeśli możesz to bardzo proszę napisz

luty 04, 2019 13:35

* Poltram.
Pozdr.