Tomek
Kilka słów o agonii
Usta na wpół otwarte. Łapią powietrze, żeby żyć. Bezwzrok od dawna już, bezsłuch… Tylko usta, żyjące jeszcze: wdech – wydech.
Nie mogą się zamknąć, wydają krzyk przy każdym oddechu, przepona pracuje równo, szybko, zbyt szybko… Oczy nie poznają, uszy słyszą znane tylko sobie dźwięki. Usta spierzchnięte domagają się wody, czuć ruch powietrza…
Jak długo to potrwa? Jak długo usta będą łapać oddech, jak długo płuca przemienią je w rozpuszczony tlen?
Dopóki wydają krzyk, można by sądzić, że konanie potrwa jeszcze długo, dużo siły w półotwartych ustach.
Dużo siły, długo… Nie zawsze dobrze mieć dużo siły…
2. Requiem
Wydzwaniał ktoś kilka razy, nie odbierałem, nie znałem tego numeru. Gdy dojechaliśmy na miejsce, była cała żółta, jeszcze ciepła, umarła nie dawniej, niż przed pół godziną. Tylko głucha współlokatorka z pokoju, zawodziła z sąsiedniego łóżka, nikomu innemu nie drgnęła twarz.
Rzeczowe pytania, rzeczowe odpowiedzi, zakład pogrzebowy odciąża znacznie z formalności. – Pełen profesjonalizm. – Od razu wybór trumny, jaki wieniec, wiązanka… Dokąd dowieźć i na kiedy, ustalimy później. Są święta, Urząd nieczynny.
Złożenia w trumnę nie widziałem. Pogłaskałem tylko zwłoki po głowie, jakby coś jeszcze czuły. Spóźniliśmy się: ojciec i ja.
Zakryta twarz prześcieradłem, ostatni widok, jaki wynoszę……….
Komentarze
imre
luty 17, 2019 00:52
Wiesz.. przypomniał mi się tu Twój dawny tekst o ojcu, który siedział za zamkniętymi drzwiami, przez które słychać dziecko. Nierozumiało, co się dzieje z ojcem, ale czekało na niego. Wiedziało, że tam jest i chciało być blisko niego. Ojciec - nie potrafił.
Te dwa teksty w jakiś sposób korensponduja ze sobą. Nie rozumiemy do końca czym jest śmierć i co jest po drugiej stronie. Jednak w głębi rozmawiamy przez te drzwi. Oczekujemy odpowiedzi. Płaczemy. Być może zmarli nie potrafią otworzyć drzwi, a może zwyczajnie nie chcą. Wierzę jednak, że nas słyszą.
Podobnie tu: czasem trzeba zostawić te drzwi w spokoju. Nie walić pięściami- nie zawsze dobrze mieć dużo siły, czasem lepiej pozwolić odejść i pozostać z wiarą, że nas słyszą: pogłaskać po włosach. Powiedzieć kilka słów.
Ten przejmujący dla mnie obraz, niesie uczy wrażliwości i umiejętności pogodzenia się, że jesteśmy tu tylko na chwilę.
Żyjmy właśnie tak.
Pozdrawiam
Tomek
luty 16, 2019 18:54
To akurat dwa fragmenty o umieraniu ciotki w Domu Opieki u Zakonnic.
Nuria, ja mam skrzywione podejście do obrazu agonii i śmierci, to chyba zrozumiałe?
Dziękuję za ślad pod tekstem.
Pozdrawiam Was.
imre
luty 16, 2019 13:43
Trudno mi teraz skomentować. Przeczytałem. Przeżyłem coś w środku
Pozdrawiam
Nuria Nowak
luty 15, 2019 21:08
Aaaa, dodam tylko, że moi bliscy nie umierali w odartej z godności szpitalnej sali, a tak jak chcieli...pod własnym sufitem.
Może dlatego było zupełnie inaczej.
Nuria Nowak
luty 15, 2019 21:07
Nie wiem, czy z racji zawodu widziałeś, byłeś świadkiem agonii, bo druga część to już faza po.
Nie każda agonia to taki obraz jaki podajesz.
Byłam przy śmierci trzech bardzo bliskich mi osób.
Było zupełnie inaczej, no ale może to tylko w tych trzech przypadkach było inaczej............
Tomek
luty 11, 2019 20:14
Tak, Joanno, tak miało być.
Leszku, dlaczego lepiej nie czytać? To reportaż, fotografia z odrobiną dźwięku.
Pozdrawiam Was.
Leszek.J
luty 11, 2019 19:56
Lepiej tego nie czytać :(
Joanna-d-m
luty 10, 2019 20:10
Bezuczuciowo, chłodno wręcz zimno potraktowałeś ten tekst, ale wiem, że właśnie tak miało być.