Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Kiedy mówisz, żeby przeczekać, nigdy nie wiem

co masz na myśli. Zwykle kiwam głową, to umówiony

sygnał i od razu wkładam ręce pod sweter

zaczynając podchody. Zuch chłopak, marzył

 

o harcerstwie, krótkie portki rozdarły się jednak

na ministranckim gwoździu, pokrył je twardy

śnieg zakrystii. Ze zmarzliny wyrywa się człowiek

po kawałku, zawsze jednak trochę zostanie

 

na brzęczenie kluczami i podniesienia. Ktoś jednak

musi zostać na ziemi, wycierając z rozbitych ust

krew zmieszaną z chlebem. Już nie wprost

przyjmujemy Boga, jedynie w słowach przyjaciół

 

którzy widzieli go na własne oczy, chociaż każdy

z nich oślepł i mogą tylko opisywać rękami

tak jak ty teraz, łowiąc raki w nagrzanym zakolu

rzeki, chociaż wiesz, że kiedyś nas to zabije.

Ilość odsłon: 1198

Komentarze

luty 27, 2019 15:00

Dzięki za uwagi. Pozdrowienia.

luty 12, 2019 19:09

Aż groźnie zabrzmiało na końcu, ale z drugiej strony przecież wieczni nie jesteśmy
Pozdrawiam

luty 11, 2019 21:11

Jedynie ostatnia strofoida zaciekawia, aczkolwiek nie wiem, dlaczego akurat łowienie raków może być śmiertelne. Tematycznie za dużo 'wspomnień ministranta'. Technicznie całkiem nieźle. Pozdrowienia