wokka
tryptyk przedwiosenny
zima
chwila ma tyle czasu, powoli pęka
kokon, wylatuje nuda. muchołówka
chwyta motyla w locie, połyka tułów,
skrzydła kołują niby płatki śniegu
kokon, wylatuje nuda. muchołówka
chwyta motyla w locie, połyka tułów,
skrzydła kołują niby płatki śniegu
dzwon
słucham drżeń stopu metali. duża piegża
z wnętrza wieży, z piaskowca o barwie
krzepnącej krwi, przekonuje kilka razy
dziennie, żebym uwierzył. dziecko pyta:
tato, co osiągnę w życiu?.
z wnętrza wieży, z piaskowca o barwie
krzepnącej krwi, przekonuje kilka razy
dziennie, żebym uwierzył. dziecko pyta:
tato, co osiągnę w życiu?.
świerk
ciemna zieleń włosów przebija
wacianą perukę. sikorka
to kolczyk. wschodzące słońce
zaczerwienia usta. uśmiech
ujawnia braki w uzębieniu.
wacianą perukę. sikorka
to kolczyk. wschodzące słońce
zaczerwienia usta. uśmiech
ujawnia braki w uzębieniu.
mimo zaproszeń, by wszedł i
się ogrzał, stoi na swoim.
się ogrzał, stoi na swoim.
Ilość odsłon: 1036
Komentarze
wokka
luty 27, 2019 23:21
Leszek!
Dziękuję za przyjemny komentarz. Pozdrawiam.
Imre!
Dziękuję za ciekawą interpretację utworu. Pozdrawiam.
imre
luty 27, 2019 19:30
Ładnie opisana wędrówka światła: od ciemności poprzez świt po wschód niskiego jeszcze słońca wplecionego w naszą ziemską egzystencję.
Pozdrawiam
Leszek.J
luty 27, 2019 18:37
Te trzy obrazki budzą zadumę nad wielkością świata, nad różnorodnością epizodów z których się on składa.
Wiersz budzi refleksje i zatrzymuje
Pozdrawiam