Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Tej nocy mrok był duszny i od żądzy parny, 

I chabry, rozwidnione suchą błyskawicą, 

Przedostały się nagle do oczu tej sarny, 

Co biegła w las, spłoszona obcą jej śrenicą - 

A one, łeb jej modrząc, mknęły po sarniemu, 

I chciwie zaglądały w świat po chabrowemu. 



Mak, sam siebie w śródpolnym wykrywszy bezbrzeżu, 

Z wrzaskiem, który dla ucha nie był żadnym brzmieniem, 

Przekrwawił się w koguta w purpurowym pierzu, 

I aż do krwi potrząsał szkarłatnym grzebieniem, 

I piał w mrok, rozdzierając dziób, trwogą zatruty, 

Aż mu zinąd prawdziwe odpiały koguty. 



A jęczmień, kłos pragnieniem zazłociwszy gęstem, 

Nasrożył nagle złością zjątrzone ościory 

I w złotego się jeża przemiażdżył ze chrzęstem 

I biegł, kłując po drodze ziół nikłe zapory, 

I skomlał i na kwiaty boczył się i jeżył, 

I nikt nigdy nie zgadnie, co czuł i co przeżyłś 



A ja - w jakiej swą duszę, sparzyłem pokrzywie, 

Że pomykam ukradkiem i na przełaj miedząś 

I czemu kwiaty na mnie patrzą podejrzliwieś 

Czy coś o mnie nocnego wbrew mej wiedzy - wiedząś 

Com czynił, że skroń dłońmi uciskam obiemaś 

Czym byłem owej nocy, której dziś już nie maś
Ilość odsłon: 1218

Komentarze

Nie znaleziono żadnych komentarzy.