Milo w likwidacji
na koniec języka
uwielbiam przegrywać z rakiją.
uwierzysz? tu nie ma co szukać
drugiego dnia.
odruchowo przetrząsam kieszenie.
w tle kołacze się myśl. niema katarynka
rodem z lombardu czeka
na zwój lub nowy, perforowany bęben.
samo życie na nim rozpisane.
na nową modłę
kolejny dzień walczę z nałogiem.
zaduszę wszystkich, którzy za dusze zmarłych
nie raczą wypić. łapy im poprzetrącam,
by nie wystawały bezczelnie z ziemi,
jak te szczątki w prijedor.
daj nam deszczowej piosenki. jej
refren po dziś dzień mi się śni.
tylko oddychać już się nie chce.
Ilość odsłon: 3165
Komentarze
x l a x
lipiec 23, 2019 11:30
Przemawia, i to dosadnie. Dzięki
grzybowa
lipiec 23, 2019 11:20
świetny
David przez fau
lipiec 23, 2019 08:53
...dziękuję
_ja oddycham z przyzwyczajenia ...taki głupi odruch ;)