tetu
moja eucharystia
niewiele już można odkryć Piotrze
bursztynowe niebo spadło jak grom
i nic już nie chroni przed samotnością
nie mogę uciec bo dokąd miałabym pójść
przecież mówiłeś że dom to także ciało
Chrystusa umiłowanie i wiara że zawsze będziemy
zwątpiłam Piotrze
niedzielne obcowanie skończyło się zdradą
zamiast krzyża droga przez piekło być może w niej
ostatnia nadzieja na bliskość po którą sięgam
każdego dnia piję wino i zmywam krew
Ilość odsłon: 1009
Komentarze
alos
październik 28, 2019 16:44
Tak, pije się wino i zmywa krew, a nawet nie wie, że cały czas poszukuje się bursztynowej komnaty.
Nigdzie jej nie ma, a jak wiele głosów budzi...
Pozdrawiam
tetu
październik 28, 2019 11:04
Tamten, oczywiście że Ci wolno:) Czytam ten wiersz i zdaję sobie sprawę jak brzmi. Faktycznie pisane jak pod Ciebie, kurczę! ani bym nie pomyślała, że tak na to spojrzysz. Miłego dnia;)
Wiem Mars jak to wygląda, ale przemyślałam to. Ten wewnętrzny Bóg był/jest znacznie ważniejszy dla peelki niż ten tam, w którego z jakichś powodów zwątpiła. Stąd zapis majuskułą, ale żeby nie raziło to najlepiej będzie jak ten wers w ogóle zniknie. Myślę, że bez szkody. Dzięki za słowo.
Czarno to widzę, dzięki za wgląd.
czarno to widzę
październik 26, 2019 23:27
Dobrze że jest nadzieja, to daje pozytywne odetchnięcie.
x l a x
październik 26, 2019 18:47
No, jest targanie uczuciami... religijnymi - to wartość dodana wiersza. Na końcu dałbym "boga" z małej litery, bo to raczej nie chodzi o tego 'ogólnego katolickiego', a Twojego ;-) Jest oryginalnie i daje do myślenia. Nad ewolucją PLki oczywiście.
tamten
październik 26, 2019 16:00
Jak dla mnie to jest spowiedź pela z samego siebie do wewnętrznego boga, czyli triduum paschalne codziennego dnia.
Wolno mi :)
Zawsze powtarzam, jest klimat jest impreza. Pisane jak dla mnie i nic bym nie zmienił, nawet jakbym mógł :)
Pozdrowienie niewyczerpane :)