Ada
Acqua alta
Wenecja zrzuca skórę.
Przypływ okrył zaułki mulistą siecią
wodorostów; wszędzie ślady brunatnej
fali, która kołysze podtopione kształty.
Ucichło gruchanie gołębi. Głodne,
spoglądają z bezlistnego drzewa
na zmatowiałe lustra bez twarzy
- wykrusza się posągowe piękno.
Gondole jak ciemne węgorze łączą
rozerwane brzegi. Nie potrafię sama
wyjść z wody. Czekam na Patrona.
Powietrze pełne gęstej mgły,
unosi echa dzwonów. To początek,
czy koniec ostatniego słowa
Przypływ okrył zaułki mulistą siecią
wodorostów; wszędzie ślady brunatnej
fali, która kołysze podtopione kształty.
Ucichło gruchanie gołębi. Głodne,
spoglądają z bezlistnego drzewa
na zmatowiałe lustra bez twarzy
- wykrusza się posągowe piękno.
Gondole jak ciemne węgorze łączą
rozerwane brzegi. Nie potrafię sama
wyjść z wody. Czekam na Patrona.
Powietrze pełne gęstej mgły,
unosi echa dzwonów. To początek,
czy koniec ostatniego słowa
Ilość odsłon: 994
Komentarze
Ada
listopad 27, 2019 22:24
mars - dziękuję za wiersz. Podoba mi się cały Twój cykl: "Z europejskich wypadów na czterech kółkach", który już dużo wcześniej wypatrzyłam w 'Bieszczadzkich echach'. Wenecja zrzuca skórę - tym zwrotem chciałam podkreślić upadek, chociaż wiadomo, że kojarzy się symbolem odnowy.
Ada
listopad 27, 2019 22:09
alos - dobrze mówisz. Św, Marek jest patronem Wenecji, a puenta nie jest jednoznaczna. Dzięki.
Ada
listopad 27, 2019 22:05
Lena - dziękuję za ślad pod wierszem.
x l a x
listopad 27, 2019 19:57
Dorzucę ci do pary mój pamiątkowy z kiedyś-tam:
"kopyta i grzywy przypływu zdobywają pałac"
po pewnym czasie wszystkim maski stygną
bagaż zwisający z przełyku kamieniem
mogę wreszcie poczuć się bezwzględnym sadystą
i marzeniem gondoliera o charonowej twarzy
jeszcze gołębie są po kostki w wodzie
kałuże uświadamiają ulotną fotogeniczność
prowokując obiektywy i resztki żarcia
il messaggero donosi o ławicach ptaków bez portu
wysuszonym przez diablęta canal grande
rdzewiejącym złocie z różnych stron świata
nad tłumem posiwiałych peruk
chmury zbierają się mozaikami
targam krwawiące walizy na przystań
szczurze mordy szeregiem na falochronie żegnają
ostatni autokar z turystami tonący w zatoce
rzucam ciche przekleństwo przypływowi
PS. "Wenecja zrzuca skórę" to raczej jakby synonim odrodzenia/odmłodzenia, gdy tymczasem jest niewesoło z tą perełką... ;-)
alos
listopad 27, 2019 15:59
Słyszałem o tym, że Wenecja jest pod wodą.
Zresztą nie pierwszy raz. Tu jakby Peel wcielał się w miasto, czekając na pomoc patrona - to znaczy chyba świętego Marka. Może faktycznie czas aby się za nią ujął, a może nabrał właśnie wodę w usta. Ciekawe.
Podejrzewam, że chodzi tu o słowo - ourobros - ostanie jest jednocześnie pierwszym.
Pozdrawiam
Lena Pelowska
listopad 27, 2019 14:07
ciekawe. nie byłam nigdy w Wenecji, ale Twój wiersz dużo "pokazuje". pozdrawiam