Janusz.W
Uzewnętrznianie
od dziecka wzrok błądził w czarno białych slajdach
chwilami był nieobecny było obojętne w którą strone prowadzi
w bezinteresownej miłości zwierzątka bogobojnie kucał do cienia
przez ubrania z dziecięcych sweatshopów wysypkę leczyła matka smalcem
na zabazgranym kawałku papieru zatrzymało się niebo
osiemnaście lat na karku w sercu wymyślony brzeg
codziennie układa się cieniem parszywy los
w zamiejskiej norze złuszczony negatyw zastąpił barmankę
zdradzone cechy ludzkich uczuć spluwane do kosza
przez sine twarze przenika noc chłosta maske kurtyzany
rozregulował się mechanizm dla obcych nieobecnych
posypał się na miliony niezałatwionych spraw
stolik obok stolika sternik bezsilnie odwraca rufę
niedyspozycja boya zaprowadza cudem do dryfującego sracza
języki uwikłał pułapkę w krtani zatopione oczy
na kilka sążni syreni śpiew Justyny Steczkowskiej
(za oknami śnieg na dachach odmówił posłuszeństwa)
niewyraźne kontury na zewnątrz między zmysłami nadchodzi koniec
w odchłani pochowani niema impresja zatrzymana na przejściu
zabija wzrokiem skolonizowaną florę i faunę
Ilość odsłon: 1406
Komentarze
Janusz.W
grudzień 06, 2019 23:06
PS wiesz W mam wątpliwości czy warto dawać szare miraże
Janusz.W
grudzień 06, 2019 21:56
dziękuje Wojtku za komentarz pozdrawiam
imre
grudzień 06, 2019 17:32
Mam mieszane uczucia bo w każdej strofie odnajduję coś wartościowego i coś obcego dla mnie, coś co mnie gryzie. Trudno zdeklarować czy wiersz mi się podoba czy nie. Jednak uważam że nie był to dla mnie stracony czas
Pozdrawiam
Janusz.W
grudzień 05, 2019 22:05
witaj grzybowa miło Cię widzieć przepraszam za kiksa
grzybowa
grudzień 05, 2019 17:14
rozlegulował ;)