Marcin Strugalski
ojcze nasz
pod koszulą pachnącą mocnymi
schowane jest dwadzieścia pięć sztuk serca
puszczanego z dymem kiedy bywa otwarte
tli się w balkonowym zaciszu a my tam
razem z naszymi sercami trzema trochę
utknęliśmy w gnojówce
nic to – mówię obecnie starszy budząc
sadłowickie zaspy śnieżne w poranki
ciemniejsze od rozgwieżdżonego nieba
myślę o czarnym chlebie ze smalcem
noszonym przez pola w tekturowym tornistrze
wraz ze wszystkimi wróblami zabitymi z procy
o tym że zostaliśmy w miejscu na stałe
z bólem dłoni obitych linijką za kary
poniesione w nie naszej szkole życia
***
pamiętam jak wylądowałeś na podłodze
z iluzją horyzontów przywleczony przez
człowieka mieniącego się sprawcą snów
zapijaczony w wymiocinach zwróconych
obietnic którymi napchałeś się niczym chochoł
wybaczam ci to bowiem wbiłeś mi te słowa
zawsze musicie być dwa razy lepsi od innych
wówczas na rowerku uczyłem się jeździć
nie miałem pojęcia co to znaczy być lepszym
lecąc ku dołowi w cały ten syf przyniesiony
z wylęgarni marzeń z pewnością zadałeś sobie
pytanie czy od teraz już będzie dwa razy lepiej
dwa razy lepiej musicie być od innych zawsze
(mamrotanie)
wiem na pewno że właśnie dlatego on stał
wtedy jeszcze a ty już leżałeś
Komentarze
Mithril
grudzień 24, 2019 09:50
Dzisiaj warto było zajrzeć. Są momenty semantycznego przesłodzenia w górnolotnej metaforyce, jednak nie odebrało to zaprezentowanej treści momentu zatrzymania.