elawalczak
Sobotni poetycki chillout z Elżbietą Walczak
Magicycada
Ci, którzy spędzili trochę czasu w dalekich i obcych krajach
wiedzą,
że nieuprzejmie jest wracać z pustą ręką, bez niczego.
Musi być prezent.
Chociaż cykada w potrzasku, już nieruchoma, wciśnięta
w słoik
egzotyczna jak śmierć symboliczny bojkot powrotu
do miejsca,
w którym słowo kocham i chcę, urywa się na znak protestu.
Słońce.
A mogłoby należeć do nich. Gdyby rozległo się brzmienie cykad
i wiedzieliby, co z tym zrobić.
Wszyscy wiemy, co się stanie z prezentem.
Będzie leżał na górnej półce, żeby spełniać życzenia dalszego
ciągu.
Jak talizman.
Trzeba używać siły, żeby przetrwać w odmiennej rzeczywistości.
Ale od czasu do czasu
zostanie poruszony temat tamtego wieczoru i nieziemskiego
błękitu
w miejscu, w którym spowalnia cykl rozwoju i nie słychać
Magicicada
symbolu nieśmiertelności.
Możesz w to wierzyć,
migracja albo inwazja,
tutaj nie ma specjalnego wyboru.
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.