Mister D.
To nie Wenecja
Wciąż dyskurs kurs trzyma i z kursu nie zbacza,
łódź w sieci dyskursu o dno nie zahacza,
dno szkłem jest pokryte weneckim tłuczonym,
mocz płynie kanałem w wino zmieniony.
O brzeg trap uderza, ubywa Wenecji!
Zdążymy, spokojnie, na koniec kolejki
uprzejmie poproszę, niech pani uważa.
Już ostatni cień niepewności na twarzach
rozwiewa kapitan, strzelają szampany,
Marcel się zatacza kompletnie pijany,
nad łodzią solidnie natrudził się cieśla,
dyskursem na burtę Du Champ wężem zmierza.
Nikt nic o uchodźcach? Trzymajcie człowieka
co licem pobladłym przez burtę przecieka.
Jak cień niech się długi na deskach położy,
zbyteczny aparat i zbędne tu oczy.
Drapieżne źrenice zatopcie w widokach,
w różowym pałacu, ostatni raz okna
wytrzeszcza znad wody, i strasznie i śmiesznie,
łódź perła Wenecji na wody prze szersze.
http://poemax.pl/publikacja/9155-hommage-a-marcel-duchamp
http://poemax.pl/publikacja/9008-mona-lisa-zaglada-do-pisuaru
Komentarze
Mister D.
luty 12, 2020 23:31
No przecież jest, Marcel Du Champ w łódce ;)
Blu
luty 12, 2020 15:55
Myślałem, że puścisz mi wiesz, wiersz o facecie w łódce ;)
Mister D.
luty 10, 2020 23:24
w związku z globalnym ociepleniem,
nasilaniem się ekstremalnych
zjawisk pogodowych, galerię
wypełnić stosem różnorakich
nakryć głów – by ruszyć sumienie
z posad, niepokój zasiać makiem.
Zaleca się poinformować,
że stos symbolizuje dachy
zerwane, co czapka – historia
jednostki o wyrazie twarzy
domyślnym – niech widz się postawi
na jej miejscu, empatyzować
zacznie głębiej, podejmie kroki
z arsenału ekologicznych
zachowań. Stos nie jest by oczy
cieszyć, stos jest na wskroś etyczny,
wywiera nacisk na neurony,
w celu by mózg uelastycznić,
więc tytuł – Czapki z głów.
Mister D.
luty 06, 2020 14:41
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1793278,1,nasza-lodz-kontrowersyjna-praca-na-biennale-w-wenecji.read
Mister D.
luty 06, 2020 12:42
Wciąż dyskurs kurs trzyma i z kursu nie zbacza,
łódź w sieci dyskursu o dno nie zahacza,
dno szkłem jest pokryte weneckim tłuczonym,
mocz płynie kanałem w wino zmieniony.
O brzeg trap uderza, ubywa Wenecji!
Zdążymy, spokojnie, na koniec kolejki
uprzejmie poproszę, niech pani uważa.
Już ostatni cień niepewności na twarzach
rozwiewa kapitan, strzelają szampany,
Marcel się zatacza kompletnie pijany,
nad łodzią solidnie natrudził się cieśla,
dyskursem na burtę Du Champ wężem zmierza.
Nikt nic o uchodźcach? Trzymajcie człowieka
co licem pobladłym przez burtę przecieka.
Jak cień niech się długi na deskach położy,
zbyteczny aparat i zbędne tu oczy.
Drapieżne źrenice zatopcie w widokach,
w różowym pałacu, ostatni raz okna
wytrzeszcza znad wody, i strasznie i śmiesznie,
łódź perła Wenecji na wody prze szersze.