Mister D.
Grotołaz przybija pięć (II)
Za każdym razem kiedy wracam do jaskini
prowadzi mnie cichy szept krwi dobiegający
zza ściany. Podpieram się latarką i żywy
odnajduję puls dłoni żarzącej czerwonym
światłem ochry na szorstkiej skórze skały. Mój klucz
pięciopalczasty, do mnie przypisany, dobrze
pasuje do zamka i echo powtarza skurcz
serca, aż przeświecają naczynia krwionośne,
że nie trzeba latarki by pierwsze obrazy
dostrzec – tłumny most ramion wychodzi z kamienia.
Jakbym nigdy nie wyszedł z tej ciemnej pieczary,
wciąż była we mnie pieczęć – dłoń w krwi odciśnięta.
Ilość odsłon: 857
Komentarze
Mister D.
luty 14, 2020 23:45
Walkę o ogień widziałem kilka razy, i pewnie jeszcze nie raz zobaczę. Herzoga bardzo lubię, ale akurat tego filmu nie widziałem, a bardzo bym chciał. Prehistoria bardzo działa na wyobraźnię i uwielbiam malarstwo jaskiniowe, uważam, że jest genialne. Dzięki.
Marcin Strugalski
luty 14, 2020 10:37
Paleoantropologiczny obraz namalowany słowem przez malarza. Osobiście lubię klimaty związane z pochodzeniem człowieka, antropologią obejmującą ludzi pierwotnych. Przybijanie piątek z przodkami musi być wyjątkowym wrażeniem... A im bardziej wyobrażone, tym bardziej bliższe, szczególnie podczas bezpośredniego starcia się z malunkiem naskalnym. Wiersz przemawia do mnie. Uwielbiam te klimaty...
btw: Pawle, polecam "Jaskinię zapomnianych snów" W. Herzog'a, albo klasyczną "Walkę o ogień" J. J. Annaud'a...
Pozdrawiam
Mister D.
luty 13, 2020 10:29
I powiedział kurator, że było dobre,
wyszukał artystę na słupa i zlecił
mu projekt, by szczęką z zachwytu jak gromem
odcisnął swe piętno w podłodze galerii.
I poczuł artysta nosem urzędowy cud
elokwencji, który mocz w wino przemieni,
by prosto ze ściany uraczył się nim lud,
zawstydzony, że w butach wszedł do galerii
i stąpa po tej samej podłodze, z dziurą
po artyście przepastną, gdy nie wypełnia
jej żaden błękit – tu stał przez chwilę, górą
był i wzniosłym słupem, z sufitem na plecach
odpoczywał jak Atlas, choć wymienny.