Bruno Schwarz
Cudowny obraz pierwszego sekretarza
O tym, że w
mieście jest cudowny obraz pierwszego sekretarza dowiedziano się przypadkiem.
Ktoś chlapnął pod budką z kwasem chlebowym, że już nic nigdy nie będzie takie jak
dawniej i zabrzmiało to na tyle wiarygodnie i złowieszczo, że trafiło do
magistratu, na biurko naczelnika ds. informacji i propagandy. Naczelnik, przez
wszystkich nazywany „Strugaczką” z powodu małego ołóweczka, który miał między
zębami, zapoznał się z notatką; siorbnął spory łyk kawy zbożowej i
znieruchomiał, utkwiwszy wzrok w zasuszonej paprotce.
- Daliśmy się omamić wizją przewidywalnego
świata – wycedził naczelnik i nacisnąwszy przycisk interkomu, wrzasnął. –
Wszyscy do mnie!
Miasto
zasypiało z oporami, nakarmione kryminałem o dziesięciu murzynkach z cyklu
telewizyjnych przedstawień teatralnych „Kobra” i kubańskimi pomarańczami, które
nie wiedzieć czemu, trafiły do sprzedaży akurat teraz. Wiatr bawił się płachtą wczorajszej
gazety, przyklejając ją do spiżowej twarzy bohatera ruchu robotniczego,
opartego nonszalancko o zdobyczny karabin i nic nie zapowiadało nadchodzącego
końca tego, do czego wszyscy zdołali już przywyknąć.
A tymczasem, w
pokoju naczelnika trwała narada z udziałem wszystkich wyższych urzędników
wydziału ds. informacji i propagandy. Wydział zajmował cały mroczny strych gmachu przy
ulicy Manifestu Lipcowego 10. Niestety nic nie uradzono, bo ludzie zaczęli
ziewać jak mopsy i poirytowany tym naczelnik stwierdził, że idzie do domu,
poradzić się żony, a nazajutrz zbiorą się ponownie, żeby zrobić z jej rad jakiś
użytek.
Pobieda
naczelnika Strugaczki przetoczyła się przez uśpione miasto, podskakując na
wybojach i z piskiem opon wchodząc w zakręty. Strugaczka myślał o tym wszystkim,
co się wydarzyło i co może się wkrótce wydarzyć, jeśli nie podejmie
odpowiednich kroków urzędowych.
Żona naczelnika
spała w swoim ulubionym fotelu. Na jej kolanach spoczywał spory kawałek
wydzierganego na drutach szalika. Naczelnik uśmiechnął się na ten widok i
najpierw wyłączył śnieżący telewizor, a potem dotknął jej ramienia, a ona aż podskoczyła
wyrwana z koszmarnego snu i chwytając zsuwającą się z kolan robótkę, wyrecytowała:
- Jedno małe
Murzyniątko
Poszło teraz w
cichy kątek,
Gdzie się z
żalu powiesiło –
Ot, i koniec
Murzyniątek!
-cdn-
Komentarze
ais
maj 20, 2020 16:43
Nawet nikt nie zauważył, kiedy przeszłość opanowała teraźniejszość...
:(
Bruno Schwarz
maj 19, 2020 08:56
Takie to były czasy... niestety :/
Joanna-d-m
maj 18, 2020 21:15
Pierwszy sekretarz POP w zakładzie pracy, zaproponował mi abym zapisała się do partii lub wstąpiła w szeregi ZSMP w przeciwnym razie nie przyśpieszę wręcz nie otrzymam mieszkania, o które się starałam.
Niestety jego macki sięgały daleko, na liście oczekujących wciąż kończyłam lub zamieniałam pozycje ostatnich trzech zamykających listę - miał wielką władzę.
Pozdrawiam
Bruno Schwarz
maj 18, 2020 19:31
Dzięki! Nie chcę, żeby to wyglądało, że mam jakiś sentyment, ale pomyslałem, że bedzie w PRLu bardziej jeszcze bardziej... absurdalnie i groteskowo
Leszek.J
maj 18, 2020 16:22
Fajny tekst, niektórzy z nostalgią wspominają tamte czasy :|
Pozdrawiam