Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

O tym, że w mieście jest cudowny obraz pierwszego sekretarza dowiedziano się przypadkiem. Ktoś chlapnął pod budką z kwasem chlebowym, że już nic nigdy nie będzie takie jak dawniej i zabrzmiało to na tyle wiarygodnie i złowieszczo, że trafiło do magistratu, na biurko naczelnika ds. informacji i propagandy. Naczelnik, przez wszystkich nazywany „Strugaczką” z powodu małego ołóweczka, który miał między zębami, zapoznał się z notatką; siorbnął spory łyk kawy zbożowej i znieruchomiał, utkwiwszy wzrok w zasuszonej paprotce.

- Daliśmy się omamić wizją przewidywalnego świata – wycedził naczelnik i nacisnąwszy przycisk interkomu, wrzasnął. – Wszyscy do mnie!

Miasto zasypiało z oporami, nakarmione kryminałem o dziesięciu murzynkach z cyklu telewizyjnych przedstawień teatralnych „Kobra” i kubańskimi pomarańczami, które nie wiedzieć czemu, trafiły do sprzedaży akurat teraz. Wiatr bawił się płachtą wczorajszej gazety, przyklejając ją do spiżowej twarzy bohatera ruchu robotniczego, opartego nonszalancko o zdobyczny karabin i nic nie zapowiadało nadchodzącego końca tego, do czego wszyscy zdołali już przywyknąć.

A tymczasem, w pokoju naczelnika trwała narada z udziałem wszystkich wyższych urzędników wydziału ds. informacji i propagandy. Wydział zajmował cały mroczny strych gmachu przy ulicy Manifestu Lipcowego 10. Niestety nic nie uradzono, bo ludzie zaczęli ziewać jak mopsy i poirytowany tym naczelnik stwierdził, że idzie do domu, poradzić się żony, a nazajutrz zbiorą się ponownie, żeby zrobić z jej rad jakiś użytek.

Pobieda naczelnika Strugaczki przetoczyła się przez uśpione miasto, podskakując na wybojach i z piskiem opon wchodząc w zakręty. Strugaczka myślał o tym wszystkim, co się wydarzyło i co może się wkrótce wydarzyć, jeśli nie podejmie odpowiednich kroków urzędowych.

Żona naczelnika spała w swoim ulubionym fotelu. Na jej kolanach spoczywał spory kawałek wydzierganego na drutach szalika. Naczelnik uśmiechnął się na ten widok i najpierw wyłączył śnieżący telewizor, a potem dotknął jej ramienia, a ona aż podskoczyła wyrwana z koszmarnego snu i chwytając zsuwającą się z kolan robótkę, wyrecytowała:

- Jedno małe Murzyniątko

Poszło teraz w cichy kątek,

Gdzie się z żalu powiesiło –

Ot, i koniec Murzyniątek!

 

-cdn-

Ilość odsłon: 880

Komentarze

maj 20, 2020 16:43

Nawet nikt nie zauważył, kiedy przeszłość opanowała teraźniejszość...
:(

maj 19, 2020 08:56

Takie to były czasy... niestety :/

maj 18, 2020 21:15

Pierwszy sekretarz POP w zakładzie pracy, zaproponował mi abym zapisała się do partii lub wstąpiła w szeregi ZSMP w przeciwnym razie nie przyśpieszę wręcz nie otrzymam mieszkania, o które się starałam.
Niestety jego macki sięgały daleko, na liście oczekujących wciąż kończyłam lub zamieniałam pozycje ostatnich trzech zamykających listę - miał wielką władzę.

Pozdrawiam

maj 18, 2020 19:31

Dzięki! Nie chcę, żeby to wyglądało, że mam jakiś sentyment, ale pomyslałem, że bedzie w PRLu bardziej jeszcze bardziej... absurdalnie i groteskowo

maj 18, 2020 16:22

Fajny tekst, niektórzy z nostalgią wspominają tamte czasy :|
Pozdrawiam