Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

jeszcze nigdy jak żyję nie widziałem matki
z podbitymi oczami siedziała przy stole
opuchnięta jak gładki fioletowy balon
w przeciwsłonecznych okularach z prl-u


podobno poszła nakarmić koty u sąsiadki
po cowieczornej modlitwie przy krzyżu
rozpłaszczyła się na chodnikowych płytach
jakimś cudownym zbiegiem okoliczności


nie pogruchotałam ani jednej kosteczki
w misce niosłam chleb nasączony tłuszczem
resztki skrzydełek kurczaka poleciały wysoko
jedynie żebra z prawej strony odrobinę bolą


poobijana na czworaka wróciłam do domu
synu bóg nade mną czuwał nie śmiej się 
wszystko co dobre od niego pochodzi pamiętaj
z pewnością nie on mnie przewrócił na beton

Ilość odsłon: 875

Komentarze

wrzesień 01, 2020 13:13

Dobre.

Konto usunięte

2-3

lipiec 17, 2020 16:28

Bardzo na czasie. I nic więcej. A to już coś, bez względu na to, co głoszą portalove wieszcze.

lipiec 17, 2020 13:45

Mnie się podoba ten zabieg z dwuosobową narracją. Ogólnie spodobał mi się ten tekst.

Pozdrawiam

lipiec 17, 2020 10:13

Nie rozumiem zarzutu dotyczącego kursywy? A co to? Jest jakiś szablon pisania wierszy, który mówi, że nie można jej stosować od połowy tekstu? :)

Co to znaczy "mielibyśmy zgryz"?

Ze zgryzem, to do dentysty :)

lipiec 16, 2020 21:31

Szczęście w nieszczęściu

Pozdrawiam

lipiec 16, 2020 21:13

Wypadek bez świadków, musimy wierzyć na słowo
Pozdrawiam

lipiec 16, 2020 20:10

Jest przekaz i ironia, z którą się zgodzę. Jednak robisz dziwną voltę, bo zaczynasz jako narrator, a od połowy to już PLka. Gdyby nie kursywa, to mielibyśmy zgryz.