Mister D.
Bez imienia
Oczywiście, to się nie zaczęło wraz z panem,
świat się rozpadał, ale jakże kolorowo.
Pan to tylko wyzyskał, rzec można, że talent
diagnostyczny, za pan brat jak bliźniak z chorobą.
Lecz jak to udowodnić, jak obnażyć duszę
chorą, gdy słowo dusza w wielu budzi niechęć.
Ostatecznie to tylko słowo, a więc służę
innym: niech będzie psyche, umysł, albo serce
robaczywe, przez które skażone jest wszystko
i wypełnione gnojem. Z imienia próbuję
pana nie wymieniać, bo po co? dzisiaj tylko
na takie zwycięstwo mnie stać. Tak odzyskuję
oddech, jeszcze oddycham, siedząc, oddzielając
muzykę od drzew, zmarłych wspominając, żywych
mając obok, gdy Narew błyszczy, szemrze. Patrząc
wzdłuż pni na korony lip, wiedząc, że tu były
przede mną, jak dobrze, że są, ruchem jak wszystko
wywiedzione z początku, czemu udzielają
głosu gdy ucho skłonić i usta, gdy tylko
podłączyć siebie do nich, wszystko w sobie mają,
nawet pana i mnie.
Komentarze
Mister D.
sierpień 04, 2020 00:06
http://poemax.pl/publikacja/9340-wielki-diagnostyk