Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Więc najpierw zdejmujemy aureolę i z czcią

odkładamy na czystą ligninę. Gotowy

skalpel? Rozcinamy. Czy państwo widzą jak zdjąć

z łatwością można skórę, niczym kąpielowy


czepek zsuwa się z czaszki. Nie widać obrażeń,

co nie znaczy, że głębiej ich nie odnajdziemy,

jestem pewny. Włosy lśnią jeszcze jak oddale

w ogniu i pachną dymem. Już przejdźmy do rzeczy,


proszę o piłę, tak, tę właśnie, z obrotowym

ostrzem. Nieprzyjemny dźwięk, ale kto z nas nie był

u dentysty. Znajomy swąd, prawda? Pochodzi

od tarcia metalu o kość, jeszcze chwilę, klik -


odskakuje jak wieko od puszki, przejrzysty

odsłania się widok wprost na szarą istotę

problemu. Proszę spojrzeć na metafizyczny

obszar urażonych do głębi uczuć – promień


dostał się przez oczy lub uszy i bezbłędnie,

jak wypuszczona strzała z łuku przeszył kryształ,

nieodwracalne szkody sprawiając, śmiertelne

i wieczne obrażenia wartości. Zapytam


o nie na kolokwium.

Ilość odsłon: 1822

Komentarze

sierpień 29, 2020 22:07

W swoim czasie sporo godzin w prosektorium spędziłem, no nie powiem, żeby to należało do przyjemności, choć profesor Ciszko czuł się jak u siebie.

sierpień 29, 2020 21:56

Paweł!!!
nie, to nie dla mnie
w sensie uczestnictwa przy trepanacji czaszki
czy sekcji zwłok
- na takie widoki jestem za słaba.