Mister D.
Anatom (II)
Więc najpierw zdejmujemy aureolę i z czcią
odkładamy na czystą ligninę. Gotowy
skalpel? Rozcinamy. Czy państwo widzą jak zdjąć
z łatwością można skórę, niczym kąpielowy
czepek zsuwa się z czaszki. Nie widać obrażeń,
co nie znaczy, że głębiej ich nie odnajdziemy,
jestem pewny. Włosy lśnią jeszcze jak oddale
w ogniu i pachną dymem. Już przejdźmy do rzeczy,
proszę o piłę, tak, tę właśnie, z obrotowym
ostrzem. Nieprzyjemny dźwięk, ale kto z nas nie był
u dentysty. Znajomy swąd, prawda? Pochodzi
od tarcia metalu o kość, jeszcze chwilę, klik -
odskakuje jak wieko od puszki, przejrzysty
odsłania się widok wprost na szarą istotę
problemu. Proszę spojrzeć na metafizyczny
obszar urażonych do głębi uczuć – promień
dostał się przez oczy lub uszy i bezbłędnie,
jak wypuszczona strzała z łuku przeszył kryształ,
nieodwracalne szkody sprawiając, śmiertelne
i wieczne obrażenia wartości. Zapytam
o nie na kolokwium.
Komentarze
Joanna-d-m
sierpień 30, 2020 21:54
Technika idzie naprzód, więc wcale mnie to nie dziwi,
ale co potem? kiedy przyjdzie pracować na żywej istocie?
Mister D.
sierpień 30, 2020 09:35
Ciało, wygląda jak wygląda, ale ciekawe. Raz mi się tylko niedobrze zrobiło. Znajomy, którego podejrzewam, że jest z niego ukryty psychopata i przyczajony zbok, zaczął się popisywać przed koleżanką i włożył palec w przegrodę nosową preparatu od drugiej strony. A prof. Ciszko zachęcał nas abyśmy przekazali notarialnie swoje ciała, bo w Polsce jest ogromny deficyt, ludzie, dosłownie, mają obawy, że nie będą mieli w czym zmartwychwstać... Myślę o tym czasem, czy nie oddać się po śmierci dłoniom studentek (i studentów) medycy, ale oni też coraz bardziej niechętnie chcą pracować na "żywych" preparatach, wolą sztuczne, nad czym słusznie ubolewał profesor Ciszko.
Joanna-d-m
sierpień 29, 2020 22:37
Ja
z pewnością nie chodziłabym.
Mister D.
sierpień 29, 2020 22:33
A co on tam nam przekazał, tyle ile mógł, my nie byliśmy studentami medycy, to były dobrowolne zajęcia dla studentów ASP, kto chciał ten chodził.
Joanna-d-m
sierpień 29, 2020 22:26
a jeszcze, jak potrafi przekazać swoje umiejętności
innym
to
pięknie
zdarzają się osobowości w zawodach, że nie mają predyspozycji oddania swojej wielkiej wiedzy.
Mister D.
sierpień 29, 2020 22:25
Nas przyzwyczajał powoli, najpierw przynosił kości, potem oddzielnie części ciała, rękę, nogę, głowę, mózg, potem dopiero pokazał nam całość.
Joanna-d-m
sierpień 29, 2020 22:22
To dobrze, że lubił swój fach - powołanie.
To ważne, żeby do pracy nie przychodzić jak "za karę"
Mister D.
sierpień 29, 2020 22:21
W kilka sekund potrafił poukładać wszystko w człowieku na swoim miejscu to co studenci poprzekładali.
Mister D.
sierpień 29, 2020 22:16
Przebierał palcami w organach jakby grał na organach.
Joanna-d-m
sierpień 29, 2020 22:10
I tacy są potrzebni
nie ujmuję
wręcz podziwiam