Sąsiadka Mościckiego
Bagaż czyli mi wierszy palić nie kazano
wypaliłam się
nadpaliłam grzechy
koszmary upiory
i prawie pękłam
jak balon na
milion kawałeczków
ale gdzieś w oddali
pan mówił że je pozbiera
tak żebym nie musiała
palić wierszy
najadłam się
przebyte ciąże
na to pozwalały
puchłam od
toksycznych ludzi
spragnionych miłości
także defetystów
byli zardzewiałym łańcuchem
ja zamkniętą kłódką
teraz szukam bramy
za którą lepszy świat
Ilość odsłon: 1895
Komentarze
Mister D.
wrzesień 13, 2020 20:30
A tak se głośno rozmyślam, bo to już chyba któryś Twój wiersz z podobnym motywem palenia, wypalenia, lenia...
Sąsiadka Mościckiego
wrzesień 13, 2020 18:44
Pawel nie kumam o czym Ty do mnie :(
Mister D.
wrzesień 13, 2020 12:50
Spróbować przez siebie zauważyć coś innego, coś więcej niż tylko siebie...?
Mister D.
wrzesień 13, 2020 12:43
A może zauważyć ten świat, który jest, a nie tylko o sobie? Może to jest panaceum na wypalenie? Dostrzec coś, opisać, wyrazić opinię, dać wyraz? Tak tylko sobie myślę.