alos
Pozłota
Gorączka, moja złota, też pewnie
wybiorę się
na północ. Chodzą słuchy jak smyki po
strunach
splatając w warkocze końskie ogony.
Chodzą
i sypią sól u białych kostek nocy, sypią rozżarzone
węgliki na jej krucze włosy. Widzisz,
ważka usiadła
jej oczy warzą czerń, granaty dojrzewają w skrzydłach
a nasze ultrafioletowe zmysły widzą wszystko.
Wybacz, moja złota, jeśli to za dużo; gorąca pora
i trzeba wyśpiewać życie, zanim wypełni uszy
i usta, rozewrze powieki. To lustro
musi być głuche
to lustro musi być ślepe, ale ty
zostaniesz żyłką
na piersi, tą która moje palce prowadzi
przed siebie
tą która sięgnie w głąb ziemi. Ty, moja złota
zawsze musisz wiedzieć najpełniej.
Ilość odsłon: 1025
Komentarze
alos
wrzesień 30, 2020 15:48
Dzięki Wam za czytanie. Pozdrawiam
x l a x
wrzesień 22, 2020 20:05
Konwencja wiersza nieźle dobrana do tematu. Może parę zmian warto dokonać. Pozdrawiam
Joanna-d-m
wrzesień 20, 2020 18:30
Pięknie.
Pozdrawiam
Ada
wrzesień 20, 2020 17:37
Gratuluję. Ogarnia mnie zniewalająca przyjemność czytania.
Leszek.J
wrzesień 20, 2020 17:14
To bardzo piękny wiersz, szkoda że nie ma konteneru na nominacje bo bym to zrobił.
Pozdrawiam serdecznie
Mister D.
wrzesień 20, 2020 12:04
Chodzą słuchy jak smyki po strunach
splatając w warkocze końskie ogony. Chodzą
i sypią sól u białych kostek nocy, sypią rozżarzone
węgliki na jej krucze włosy. Widzisz, ważka usiadła
jej oczy warzą czerń, - a ten fragment dla mnie to ciary.
Mister D.
wrzesień 20, 2020 12:02
Stary, moim zdaniem to jest piękne. Żywe, transowe i potoczyste. Dzięki.