Sąsiadka Mościckiego
Raport ze stażu - empiria
miałam bardzo dobrego szefa
bez bata nad głową
dowcipem zarażał wszystkich
oswoiliśmy się z moimi chorymi kośćmi
skórą bolesną jak sól na ranach
czesałam ziemię
kolorowe liście niczym bezwolne dłonie
turlały się pod grabiami
robiłam niemal wszystko
uśmiech tu uśmiech tam
powoli rozluźniały się mięśnie
po wielu latach za kratami
zrozumiałam co to oddech
czasem nawiedzał w pracy bażant
chciałam policzyć wszystkie jego pióra
zapisać też w pamięci kolory sikorki
rozpoznać w oddali klucz żurawi
przecinający jak strzała chmury
tymczasem koleżanka ze zmysłowymi ustami uśmiecha się łagodnie:
a może tak zapisz w excelu ile liści dotknęło twoich dłoni albo co czułaś gdy ciepłą pianą pokrywałaś filiżanki
to nie wyjdzie w żadnym programie mówię
Ilość odsłon: 647
Komentarze
Sąsiadka Mościckiego
listopad 24, 2020 18:18
Gwałcie to dobrze:) bardzo się cieszę hehe. Napisz o tym wiersz fantastyczne uczucie! :)
gwałt na wężu
listopad 24, 2020 18:15
w puencie poczułam larwy żerujące w mojej zupie z mózgu, gdzieś w bezimiennym grobie, pod drzewem na gałęzi którego ktoś znajdzie swoją szubienicę, albo przynajmniej wykłuje oko przechodząc (ała).
gwałt na wężu
listopad 24, 2020 18:09
W połowie gdzieś poczułem że mam sto lat i umarłem...
Sąsiadka Mościckiego
listopad 24, 2020 16:21
Leszku serdecznie dziękuję za słowa:) i ślad pod tekstem
Leszek.J
listopad 23, 2020 16:54
Ładnie ułożone słowa, lubię czytać te Twoje zwierzenia.
Pozdrawiam