Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

miałam bardzo dobrego szefa 
bez bata nad głową 
dowcipem zarażał wszystkich
oswoiliśmy się z moimi chorymi kośćmi 
skórą bolesną jak sól na ranach 

czesałam ziemię
kolorowe liście niczym bezwolne dłonie
turlały się pod grabiami
robiłam niemal wszystko 

uśmiech tu uśmiech tam 
powoli rozluźniały się mięśnie  

po  wielu latach za kratami 
zrozumiałam co to oddech
czasem nawiedzał w pracy bażant
chciałam policzyć wszystkie jego pióra
zapisać też w pamięci kolory sikorki
rozpoznać w oddali klucz żurawi 
przecinający jak strzała chmury

tymczasem koleżanka ze zmysłowymi ustami uśmiecha się łagodnie:
a może tak zapisz w excelu ile liści dotknęło twoich dłoni albo co czułaś gdy ciepłą pianą pokrywałaś filiżanki 

to nie wyjdzie w żadnym programie mówię
Ilość odsłon: 517

Komentarze

listopad 24, 2020 18:18

Gwałcie to dobrze:) bardzo się cieszę hehe. Napisz o tym wiersz fantastyczne uczucie! :)

listopad 24, 2020 18:15

w puencie poczułam larwy żerujące w mojej zupie z mózgu, gdzieś w bezimiennym grobie, pod drzewem na gałęzi którego ktoś znajdzie swoją szubienicę, albo przynajmniej wykłuje oko przechodząc (ała).

listopad 24, 2020 18:09

W połowie gdzieś poczułem że mam sto lat i umarłem...

listopad 24, 2020 16:21

Leszku serdecznie dziękuję za słowa:) i ślad pod tekstem

listopad 23, 2020 16:54

Ładnie ułożone słowa, lubię czytać te Twoje zwierzenia.
Pozdrawiam