Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Czy słyszałeś historię siwego staruszka,

przez wiele lat po wojnie taboret przynosił

do menażerii w Dreźnie, gdzie znajomy gnuśniał

i w odrętwieniu czekał na wizytę goryl.


Staruszek regularnie kuzyna odwiedzał,

odnaleźć wolne miejsce przed znajomą klatką,

przychodził dróżką, którą przez lata wydreptał

pod powiekami, żeby zobaczyć twarz małpią.


Patrzyli sobie w oczy przez długie godziny

we wzajemnym milczeniu przedzielonym szybą,

człowiek w studni goryla, i goryl w źrenicy,

w której na dnie wypalił znak płomienny widok


o jeden szczebel wyżej

wschodzącego człowieka.

Ilość odsłon: 714

Komentarze

marzec 04, 2022 13:28

https://www.youtube.com/watch?v=EM5FfhFp50w

grudzień 27, 2020 12:04

No tak, ja sobie dopisałem dramat wojenny, sądzę, że ten człowiek widział narodziny ubermenscha, może nawet mu kibicował, kto wie. Dzięki.

grudzień 27, 2020 11:04

Nie mogłem być ja, bo ze swoim stołkiem do zoo nie chodziłem a 15 lat temu nie byłem jeszcze w wieku emerytalnym:))

grudzień 27, 2020 10:36

Zamieściłem mój tekst jako komentarz do Twojego wiersza, bo przypomniał mi moją prozkę. Nic ponadto. Wyjaśnia on w jakim celu Twój staruszek mógł chodzić do zoo odwiedzać goryla.
Jedna z wielu możliwości celów tych wizyt.:))

grudzień 27, 2020 10:30

Wokka, a może to byłeś Ty? :) Nie wiem ile masz lat.

grudzień 27, 2020 10:06

Spoko, mam nadzieję, że nie gniewasz się, że napisałem własną wersję i zinterpretowałem po swojemu. Ja nie pamiętam czy to było w Berlinie, w każdym razie w Niemczech, próbuję skontaktować się ze znajomą, żeby mi przypomniała w jakim to było mieście, ale ten staruszek naprawdę z własnym taboretem przychodził, i patrzyli sobie w oczy z tym gorylem godzinami.

grudzień 27, 2020 09:46

Tyle, że tekst powstał po kilkakrotnych wizytach w zoo, w innym mieście w Niemczech.:))

grudzień 27, 2020 09:42

Tak, to moje, z marca 2005.:))

grudzień 27, 2020 09:32

Mi tę historię opowiedziała znajoma, to Twój utwór?

grudzień 27, 2020 09:19

przyjaciel

nie mam tu przyjaciół wśród ludzi, dobrych znajomych owszem, czy istnieje przyjaźń? może to tylko potrzeba nie do spełnienia? znam jednego, siedzi zawsze za grubą szybą, przeważnie odwrócony plecami, ale gdy siedzę dostatecznie długo, wpatrując się w jego plecy, wtedy odwraca głowę na krótko, nie więcej niż kilkanaście sekund,; przeważnie patrzy na niego co najmniej kilka osób a często niemały tłum lecz on zawsze odwracając głowę odnajduje wzrokiem właśnie mnie; przez te lata, kiedy chodziłem, go odwiedzać, posiwiały mu włosy na plecach a jednak trzyma się dobrze, jurny jest, zawsze w jego pomieszczeniu kręci się kilka jego ciężarnych żon a on siedzi i gryzie pestki ze słonecznika, jak chłop rosyjski w pociągu, , spluwając łupiny na podłogę, dobrze ma, nie musi sam sprzątać, od tego jest obsługa, właściwie to nie wiem, co on chce tym spojrzeniem powiedzieć ale czuję w nim tyle przyjaźni i pogodzenia się z losem, że muszę go co najmniej raz na miesiąc odwiedzić, żeby doładować się wewnętrznie, jak wyczerpany akumulator