Rafał Hille
betonowy przetrwalnik z widokiem soboty
taksówkarz powiedział że lepsze jest CD od VHS
znał się na narzędziach tortur i tych do dziur w ziemi
niemieckie radio podświetlało mu wąsy w ciemności gdy nie wydał reszty
przez chore zęby syknął że to na dym
ulica smakowała proszkiem do prania i sobotnią ciasnotą w telewizorze
przy pomocy windy wspiąłem się na szynach
w mazi smarów przez betonowe warstwy pięter
wędzonej kiełbasy bez chloru i marzeń lokatorów o wakacjach
na Teneryfie z darmową wódką w wyszynk barze
z dziesiątego piętra widać kilka pól za miastem i sprzedawców
nie do końca słodkich gruszek
przywieźli dziś kilka śmierci starą furgonetką i opowieść o płodzie
znalezionym pod krzakiem czarnej porzeczki
siadamy znów razem na tej samej narzucie
skrzypi drewno rozchwianych nóg łóżka
zróbmy to samo równanie bez kolorów
w najprostszym działaniu arytmetycznym
na chwilę przeźroczyści w grubym betonie
jak kiedyś w sobotę
Komentarze
x l a x
lipiec 29, 2021 21:45
Ciekawy przykład egzystencjalizmu w poezji. Czyta się z oczekiwaniem i czytelnik obywa się bez rozczarowania. Uwaga - dałbym "rozwiążmy to samo równanie" i "skrzypiące drewna"... Pozdrawiam
Mister D.
lipiec 29, 2021 19:22
Na szczęście nie jesteśmy aż tak wyjątkowi w przeżywaniu świata i każdy ma swoją mityczną wieżę z kości słoniowej o nazwie "kiedyś w sobotę", do której ucieka przed koszmarnym światem, inaczej poezja straciłaby sens stając się niekomunikatywna. Wiersz się podoba, ale czy nie było w nim coś o martwym chłopcu z tylko jedną głową?