Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Satyryczna stypa z ołówkiem
i wieśniacką hippisowską
dziumdzią

O mój drogi
co to była za stypa
gdy dawali jadło
miało rosnąć mi sadło
a tu nic
a tu nic
Hippisowska dziumdzia
nie widziała talerza
ołówek
prosto siedząc nie
widział ,że lekarz
to nie dekarz
tylko patrzył sobie
przeze mnie
Ja niecierpliwie
chłonęłam krewetki
podciągając skarpetki
bo było mi nie fajnie
siedzieć przy czyimś łajnie.
Cud,miód i orzeszki.
Ilość odsłon: 565

Komentarze

sierpień 07, 2021 01:19

Coś tu się kroi i mnie ten flow pasuje. Pozdrawiam.

sierpień 06, 2021 12:25

Jedynie co mogę, to się tylko uśmiechnąć :)

sierpień 06, 2021 12:14

...gniotorodny dyrdymalizm

sierpień 06, 2021 10:27

Trochę pogubiłaś się, bo dziumdzią okazał się sam podmiot liryczny. Końcówka bez polotu.

sierpień 06, 2021 09:56

Nic z tego nie jarzę, zbyt hermetyczne jak dla mnie.