Krzysztof Bencal
O Eli, Eli...
Zimno.
Jak w dupie u Eskimosa.
Zwijam się stąd. Zwijam w rurkę papierki
i czytam tytoń. O Jezu, Jezu, ty dymisz!
Skręca mnie przez to jak „wykręta”, „przekręta”,
skręta. O Jezu, Jezu, zbożowyś! Więc skąd ta kofeina?
Nie wiem, przeto czekam na koniec świata. Na dzień,
kiedy będę mógł pomyśleć wśród was
(których znam od zawsze): „Już mnie nie ma,
jestem niczym”. Czekam na dzień,
w którym świadomość napisze inwokację. I niech
mnie chuj oklapły strzeli, jeśli wówczas nie pokocham
Kościoła Najświętszej Maryśki Panny. Jeśli Chrystus nie
oddzieli się wreszcie od krzyża. Od tej ciemności z cukrem.
Wystygłej.
Ilość odsłon: 591
Komentarze
Mister D.
listopad 04, 2021 09:30
Ponoć.
tallea
listopad 04, 2021 09:26
Ponoć cała sztuka opiera się na prowokacji...
Mister D.
listopad 04, 2021 09:20
Ja tu nie widzę żadnej prowokacji. Widzę fajne frazy.
tallea
listopad 04, 2021 09:15
Jak na prowokację, słabe, jak bez prowokacji, to jednak tandetne.
Pozdrawiam
Mister D.
listopad 04, 2021 09:02
Masz niesamowitą zdolność tworzenia przekozackich fraz. Podoba się.
Nuria Nowak
listopad 03, 2021 22:02
Ha :). Nietuzinkowy.
x l a x
listopad 03, 2021 21:33
Dowcipna odskocznia od połezji za wyjątkiem przaśnej dupy Eskimosa ;-)
Algorytm
listopad 03, 2021 15:41
Przeczytałem z wielkim zaciekawieniem