Mister D.
OCH, KATEDRA!
Unosiłem się w
kuli, ściany z puzzli miała,
od zewnątrz szara kulka, od wewnątrz wspaniała,
doskonała katedra, na koronie drzewa
niedosiężnej dla oczu jej strop się opierał.
W niewidocznych konarach śpiewały słowiki,
och, można było umrzeć w doskonałej chwili,
aż tak byłem w niej żywy, gdy słowikom gwiazdy
oddzwaniały jak dzwonki, lub dźwięczne sonary,
gdy odnalazłem siebie w tej nocy wiosennej,
jakby dzień nie miał nadejść, już miała trwać wiecznie,
parująca, wilgotna, słowiczy śpiew, gwiazdy,
ja na ławce pod drzewem, wraz ze mną ślimaki.
Jedynie ślepym trafem do niej się dostałem,
niewidoczne łączenia w kuli doskonałej,
zakwitały konwalie niczym śnieżne lilie,
i żal mi było ludzi, że nie mogą widzieć.
Biedronka mi na palcu siadła jak klejnocik,
rozwinęła skrzydełka, rozpłynęła w nocy,
i wstyd mi było ludzi, gdy na ciemnych schodach
płakałem po niej gorzko, na pustych peronach,
och, w poduszkę płakałem po mojej katedrze.
Komentarze
x l a x
grudzień 20, 2023 11:21
Jedynie zaintrygowało "parująca, wilgotna".
Rafał Hille
grudzień 20, 2023 11:00
no wlasnie nie jest egzaltowany, ale za to bardzo dobry tekst! podoba mi się, jest malarskie i oniryczny, narkotyczny, trochę jak trip LSD, ale jest głębsze przesłanie!!
Mister D.
grudzień 20, 2023 10:26
I ten też jest egzaltowany.
Mister D.
maj 31, 2022 09:43
https://www.youtube.com/watch?v=VxD5vb8n6OU