Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki


znajomy magister psychologii wracał co wieczór tą

samą osikaną i zasmrodzoną wąską uliczką do domu z

popołudniowej zmiany w fabryce papieru toaletowego


na jednym odrapanym domu przy ścianie wisiał publiczny telefon

przy nim każdej nocy ten sam człowiek mówił co parę sekund do słuchawki

to samo zdanie głosem szarym bezbarwnym i pozbawionym emocji

„takie jest życie” I za chwilę znów „takie jest życie”, „takie jest życie”

„takie jest życie” „takie jest życie” „takie jest życie”

tylko tyle i nic więcej

ten sam tekst powtarzany setki razy codziennie


gdy mijał go tylko się upewniał, że nic nie zmieniło się w libretto

szeptanym do automatu z którego dzwoniła wcześniej cała niedomyta ulica

po roku tych spotkań coś w nim zebrało dojrzało

aby przemówić, ogłosić coś, dowiedzieć się, czemu mówi to, a nie coś innego

powiedzieć może, że to wcale nieprawda

że życie to jeszcze coś, a nie tylko tyle

zebrał się na odwagę przystanął i rzekł „wcale nie jest takie”

głośno i wyraźnie prawie że do jego ucha

tamten odwiesił tylko słuchawkę, spuścił wzrok

wzruszył ramionami, odwrócił się na pięcie i odszedł

od tego czasu gdy tylko szary człowiek go zauważał

milczał tak długo aż ten oddalił się na tyle aby nie słyszał co mówi


po jakimś czasie podczas powrotów ze swojej fabryki która

dawała mu środki na życie i rozpustę przy tanim piwie

zauważył że coś się zmieniło

już nie co dzień spotykał pana w lichym ubiorze wiszącego na słuchawce

właściwie pojawiał się coraz rzadziej by po paru miesiącach zniknąć zupełnie

wryty w mózg obraz mizernego mężczyzny przy cuchnącym petami telefonie

mówił w jego głowie za każdym razem gdy mijał aparat

„takie jest życie”


czas szybko mijał a on przyłapał sam siebie

na dodawaniu na końcu czyichś wypowiedzi tych trzech słów

najpierw w myślach a potem już głośno i wyraźnie

jednych to denerwowało inni nie reagowali zupełnie

skonstatował też, że tak samo kwitował swoje niepowodzenia życiowe

te słowa towarzyszyły mu podczas pogrzebu homoseksualnego kota

przyłapania żony in flagranti z transseksualnym listonoszem, jego psem

oraz jakimś trudnym do rozpoznania egzotycznym zwierzęciem

również rozwodu, pożaru hurtowni podobno największej w kraju

no i co z tego, jaka jest pointa tej historii?

nie ma pointy

czasami jej zwyczajnie nie ma

takie jest życie





Ilość odsłon: 397

Komentarze

marzec 17, 2023 12:12

Borze, na tym portalu jest taki bałagan, że się odechciewa :-/
Później poszukam twojego wiersza o wiośnie, Rafał.

marzec 16, 2023 01:05

To była hurtownia czy fabryka? Jeśli piszesz dłużej, miej wsio spięte.

marzec 15, 2023 08:53

Fajny pomysł, ale dla mnie za dużo, można by odcedzić.

marzec 14, 2023 21:29

Brzmi jak opowieść napisana dla celów terapeutycznych, czy taka intencja Ci przyświecała Rafale? W każdym razie mogłaby być użyteczna w pracy nad sobą, tak mi się wydaje. Bo to jest taki moralitet, ale widzę w nim też głębsze warstwy i to właśnie dzięki nadmiarowi "grzybów w barszczu". Te głębsze warstwy, to lieratura i przekaz pojawiający się między wierszami. Bez tego pozostaje tylko funkcja psychoedukacyjna tekstu, hmm...

marzec 13, 2023 10:53

dziękuję wszytkim za odwiedziny:
1. Milo, cieszę się, że tekst się podoba, sam nad tym myślałem co napisałeś
2. Cat, tak jak wyżej, bardzo dobra uwaga, przemyślę to jeszcze, czytasz w moich myślach
3. JanuszW, również dziękuję za uwagę, pochylę się nad tym miejscem, które wspomniałeś, dzięki za tą uwagę także, jak najbardziej
4. Marek, zdrówka!! ono najważniejsze! "bo dobre mienie, perły kamienie..."

marzec 11, 2023 23:27

znajomy magister psychologii wracał co wieczór tą
samą osikaną i zasmrodzoną uliczką do domu
z popołudniowej zmiany w hurtowni papieru toaletowego
na jednym odrapanym domu przy ścianie wisiał telefon
przy nim każdej nocy
ten sam człowiek mówił co parę sekund do słuchawki
to samo zdanie głosem szarym bezbarwnym i pozbawionym emocji
CIEKAWY OBRAZ NO I to nie banał , jedynie co ująłem slowa ktore i tak sie dopełniają ,ale to ja podoba mi się ten txt bo jest w nim życie takie zwyczajne nie sfingowane. Zdrowia

marzec 11, 2023 20:43

Marek, tylko tyle? rozprawa nad banałem? no trudno, zdrowia życzę na wiosnę!

marzec 10, 2023 22:23

Taka "rozprawa nad banałem". Jakoś tym razem nic tu sobie nie znalazłem... Zdrówka

marzec 10, 2023 14:06

Pominąłem zbyt przewidywalne rekwizyty i jest naprawdę stylowa opowieść. Spójrz na ten tekst, na temat okiem Kieślowskiego. Takie "Podwójne życie Weroniki" byłoby najlepszą wskazówką. Jako czytelnik uwielbiam pierwiastki magiczne w literaturze.

marzec 10, 2023 12:18

Kapitalna historia, kapitalna przypowieść.
Choć pewne rzeczy mnie zastanawiają:

---> czy koniecznie musi być wrzucona w taki zgrzebno-punury kontekst? osikana uliczka, tanie piwo, hurtownia klozet-papieru? Nie wiem, czy to trochę nie jest budowanie brzydoty świata "na siłę".

---> homoseksualny kot/transseksualny listonosz - dwa wątki związane z problemem tożsamości seksualnej - jak dwa grzyby w barszczu; lepiej byłoby wybrać jeden z nich, byłby bardziej wyrazisty; można było poszukać w biografii peela różnych zaskakujących/szokujących wydarzeń, ale zróżnicować problem stanowiący ich esencję (a mieliśmy chociażby pandemię, do tego wiersza bardzo by mi pasowała).

Pozdrawiam,
The Meanest Cat.