Maciek Froński
Pieśń dziadowska o tym, co się zdarzyło w mieście Mikołowie w okresie bożonarodzeniowym
Maćkowi
Meleckiemu
Mikołowianin
dla swej rodziny
Był
agresywny - wezwano gliny.
Przybyli
chłopcy - to była chwila -
I
dwa mu wyszło i pół promila.
Gdy
chcieli zabrać go stróże prawa,
To
się zaczęła wtedy zabawa -
Groził
im wszystkim zwolnieniem z pracy,
Jednemu
nawet przylał po glacy.
W
końcu go wzięli, użyli siły,
Mało
powiedzieć, że był niemiły,
Lecz
widząc, że się na próżno szarpie,
Jako
łapówkę chciał im dać karpie.
W
areszcie teraz na proces czeka,
Dostanie
dychę - szkoda człowieka,
Choć
w tym pociecha - dodam rad nierad -
Że
wyjdzie z pudła jako literat.
Ilość odsłon: 324
Komentarze
Leszek.J
marzec 31, 2023 12:17
Widzę tu tylko zdarzenie kryminalne ubrane w rymowany wiersz.
Pozdrawiam
Mister D.
marzec 30, 2023 10:30
Jak mniemam inspirowane niedawnym zdarzeniem z udziałem komendanta? Fajne i dowcipne, limeryk by z tego też mógł być. Pozdrawiam.