Afrodyta
Proszę wstać, Sąd idzie
Naplułam do zupy obecnego tu pana, Cyryla Rosiczki.
Obśliniał się na mój widok. Ze strachu, jak daleko sięgnie
jego mokry język (na co dzień oddany wiernej służbie),
mówię, to grzech. Prawie pewna, uśmiecham się,
a rozsypana makiem cisza oddaje sprawiedliwość.
Ale nie, on podnosi rękę. Robi znak krzyża i udziela mi
przebaczenia. Wtedy naplułam. W obronie własnej.
Sąd nie udzielił pani głosu. Wymierza karę porządkową
czterdziestu kopniaków w tyłek.
Obśliniał się na mój widok. Ze strachu, jak daleko sięgnie
jego mokry język (na co dzień oddany wiernej służbie),
mówię, to grzech. Prawie pewna, uśmiecham się,
a rozsypana makiem cisza oddaje sprawiedliwość.
Ale nie, on podnosi rękę. Robi znak krzyża i udziela mi
przebaczenia. Wtedy naplułam. W obronie własnej.
Sąd nie udzielił pani głosu. Wymierza karę porządkową
czterdziestu kopniaków w tyłek.
Ilość odsłon: 342
Komentarze
Afrodyta
kwiecień 12, 2023 18:06
Tetu, dziękuję za Twoje słowa, bardzo mnie ucieszyły.
Leszku, dziękuję za obecność i komentarz.
Leszek.J
kwiecień 06, 2023 13:24
O ho, to do śmiechu, tylko nie dla tego pana :)
tetu
kwiecień 06, 2023 00:14
Bardzo fajny tekst. Jest humor, dystans, ironia, po prostu wszystko na miejscu:) Trzecia cząstka i wers o ciszy — super. Pozdrawiam.
Afrodyta
kwiecień 04, 2023 21:12
Bardzo dziękuję za czytanie i pozostawiony ślad pod wierszem. Pozdrawiam ciepło.
Mister D.
kwiecień 03, 2023 00:15
Dobre!
x l a x
kwiecień 02, 2023 21:50
Dowcipnie.