Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Kiedyś cały ten liryzm zamienię w prozaiczność. Mam do tego siedemset wierszy, własnoręcznie napisanych! Chyba, że wcześniej skasują mi bloga - tak,  jak to bylo z piosenkami - to zostanie może jakieś trzysta, które są na twardym dysku. 


Miałem też stronę z piosenkami. Nie tylko o miłości, ale też o życiu i śmierci. Niestety umieściłem ją na złym serwerze, czy coś i wszystko przepadło, bo pisałem od razu na czysto. 


Ale niczego nie żałuję. Kilku niszowych bardów zrobiło na nich tzn. na tych piosenkach nawet jakieś pieniądze - za moją zgodą i z moim błogosławieństwem. Kilka pomysłów mi też ukradziono, ale co tam. Niech im będzie na szczęście! 


Tak, wezmę moje wiersze miłosne i zamienię je w prozę. Już kiedyś mi zarzucano - nie wiem, czy z życzliwości, czy może raczej przez zawiść - że niby wszystko w moich wierszach jest poprawnie, ale brak w nich emocji, a nawet finezji. Wiersze można by zapisać normalnymi zdaniami i wyjdzie z tego proza. Na portalach, czy grupach literackich ludzie często wypisują takie rzeczy w komentarzach. Chodzi o jakąś niezdrową rywalizację między poetami.


Najważniejsze, że pisałem o moich miłościach: pierwszej, ostatniej, i może też o tych kilku, które były pomiędzy. Przypadkowy czytelnik i tak tego nie zauważy, bo ludzie wolą karmić się zbrodnią i czytać kryminały, a u mnie zabójcza jest tylko uroda obiektów moich westchnień. 


Ale teraz muszę dużo odpoczywać, jeść rosół ze sloika po ogórkach konserwowych i przemycone przez Asię mandarynki, a wszystko będzie dobrze. Przynajmniej tak mówią lekarze.


Drugą ofiarą wypadku mam się teraz nie przejmować. Nawet gdybym chciał, to i tak mi nie powiedzą, co u niej sĺychać, bo nie jesteśmy spokrewnieni. Informacji o stanie zdrowia pacjenta można udzielić osobie bliskiej. Pojęcie osoby bliskiej ma swoją definicję w przepisach prawa. Czy my jesteśmy sobie bliscy? 


Gdyby nie Asia, to nadal bym trwał w tej mojej niewiedzy, ale czego ludzie nie zrobią dla pieniędzy? Dla czekoladek z wiśniowym likierem albo dla pary rajstop z ozdobnym szwem z tyłu?


Wystarczylo dać w łapę komu trzeba i teraz wiemy, że moja pierwsza miłość leży na oiomie w tym samym szpitalu co ja, ale na innym piętrze. Jest w śpiączce z powodu zatrzymania akcji serca i niedotlenienia. Niestety nie mogą jej wybudzić. Prawdopodobnie przed przyjazdem karetki nie była robiona reanimacja. Zachowane są jednak podstawowe funkcje życiowe i reakcje odruchowe. Śpiąca Królewna.


Wyobrażam sobie, że idę na jej piętro, daję komuś łapówkę i wpuszczaĵą mnie na oiom. Podchodzę do jej łóżka. O dziwo, po tych wszystkich latach wygląda nawet lepiej niż wyglądała w dzieciństwie, kiedy się w niej zakochałem! Pochylam się nad nią I całuję ją namiętnie w usta. Budzi się. A potem długo rozmawiamy o tym, co było, jest I będzie.


Na koniec opowiem Asi, że wydarzył się cud i moja koleżanka z klasy, w której się kiedyś podkochiwałem, odzyskała wreszcie przytomność


- To dobrze - mówi Asia.


Ale życie to nie sen i trzeba się wreszcie kiedyś obudzić. 


Zaczynają mnie pionizować. Pomalutku, z pomocą rehabilitantów, którzy są zdania, że czasem musi boleć, więc boli jak cholera przy każdym najmniejszym ruchu.


Teraz myślę głównie o tym, żeby już nie bolało i… żeby stąd wyjść. 


Lekarz - ten sam, który świecił mi prosto w oczy - śmieje się, że musieli mnie poskładać jak puzzle, bo rozsypałem się na tysiące kawałeczków. Wcale mi nie jest do śmiechu, bo ona ciągle śpi i nie wiedzą, czy w ogóle kiedyś się wybudzi. 


Pozostaje wierzyć, że zdarzy się cud, a tymczasem nikt do niej nie przychodzi i nikt się nie interesuje jej stanem. Wygląda na to, że jest sama na tym świecie jak palec. Była.


Pomału stawiam pierwsze kroki. Strasznie to jest męcząc, ale warto. 


Nie lubię ludzi jako gatunku. Dobrych jest bardzo trudno znaleźć, a ja nie chcę tracić czasu na poszukiwania pokrewnych dusz. Wolę zamknąć się w moim świecie, a relacje z innymi sprowadzić do koniecznego minimum. Nie wyjawiam im moich poglądów, żeby nie wywołać u nich świętego oburzenia. Niech sobie myślą, że jestem tylko takim typowym introwertykiem. 


Stoję sobie z boku i patrzę jak obmyślają kolejną rzeź, pogrom albo eksterminację, bo czegóż lepszego można by się po ludziach spodziewać? Nie, żebym uważał się za kogoś lepszego od innych, ale zespołowo można chyba wyrządzić więcej zła niż w pojedynkę.


I pomyśleć, że moje żarty i anegdotki mogłyby być dla niej świeże i przezabawne, bo dla Asi są "stare, niemodne i w kieszeni niewygodne". Suchary, które powtarzam po kilka razy. 


- Jak się nazywa kot złomiarza?


Pochylam się nad nią I szepcę jej do ucha.

Ona leży nieruchomo I tylko jej gałki oczne poruszają się pod zamkniętymi powiekami. Kobiety zwykle tak reagują, kiedy je coś kompletnie zaskoczy i nie potrafią znaleźć na to racjonalnego wytłumaczenia.


- Puszek! - odpowiadam i wpatruję się w nią.


Czekam na jakąś reakcję z jej strony, ale nie ma żadnej reakcji.

Ilość odsłon: 343

Komentarze

kwiecień 07, 2023 22:37

Cieszę się, że nie zawiodłem

kwiecień 06, 2023 13:42

Dużo czytania, ale warto było czytać.

kwiecień 03, 2023 10:05

Dzięki!

kwiecień 03, 2023 02:21

Byłem, przeczytałem, podoba mi się. Koniec dramatyczny.