Mister D.
Chichot żółtych żonkili
Papierowe żonkile wiatr chodnikiem pędzi,
mi nikt jeszcze nie groził, że jak psa zastrzeli.
Dlaczego Jaś z Małgosią mieszkając w Berlinie
lat trzydziestych robili trybiki w fabryce.
Czemu Janusz z Grażyną mieszkając w Warszawie
lat czterdziestych patrzyli na czarne latawce.
Dlaczego na apelach w kombinacie śmierci,
kiedy jeden był bity, patrzyło oczu setki.
Wiele nie-powiedziano już słów na ten temat,
a jakby wciąż gorący i para się zbiera.
Mówi Pan o empatii, że musi być czynna,
bo śmieszna jest empatia, gdy czuje się syta
w fotelu przed ekranem, albo na kanapie,
gdy leżąc jak na laurach zasypia i chrapie.
To wszystko żywa prawda i biorę do siebie,
robię przegląd sumienia patrzącego biernie,
przez wyuczoną albo lękliwą bezradność -
patrzyłem jak ktoś kogoś traktował z pogardą,
i nie zareagowałem.
Dziś podchodząc do blatu, w tej cichej Azjatki
lękliwe patrząc oczy, domagam się curry
dla tych trzech muszkieterów z osiedlowej ławki -
Patus, Pornos, Cannabis – trójca ich prowadzi
ulicą po przekątnej i slogan z koszulki
Żywca – panuj nad światem, nad sobą nie musisz -
szaliki z domu wzięli trzej muszkieterowie,
a niech im Niemen śpiewa ich sen o stodole.
Wszystko to żywa prawda – kamień jak z ogniska
kartofel, zapach dymu, ogień w dali widać,
i słońce się odbija w szynach już kwietniowe,
kiedy na Dworcu Gdańskim czekam na peronie.
Moje małe miasteczko kwiecień już rozgrzewa,
wiem, że idąc chodnikiem, idę po macewach.
Z marmurowej narracji Polak poskładany,
pokaż mu jedną rysę, by pomnik ocalić
gotowy ci tulipan wyjąć zza pazuchy,
ślepym będąc na wszystko i na wszystko głuchym.
Jeszcze żywsza jest prawda o tej karuzeli,
na którą zimą razem z Koncertiną wsiedli
Polacy, i doprawdy - stąd jeszcze podlejszej,
z cyniczniej wyszczerzonym niż ten jej uśmiechem
ozębłym nie widziałem w niczym dom publiczny
w trzy dupy najebanej śpiewem telewizji.
Żywe są we mnie oczy filozofa – ludzkie,
a takie ciemne, jakby jedynie już w studnię
spoglądały bezdenną na wschodniej granicy,
gdy mówi jak próbuje zęby z Koncertiny
uśmiechu ozębłego wyrwać ile można,
on i jemu podobni samotnie ten pożar
gaszący ludzie portfel mój otworzyli.
To wszystko żywa prawda – ciężar tamtej zimy,
który zatruwał radość ze śniegu skąpego
na Warszawskiej ulicy, moja Magdaleno,
nikogo nie zbawimy tym, że śnieżką w siebie
nie rzucimy nawzajem, jedynie pod śniegiem
bez siły upadniemy, pozbawieni mocy,
żeby żuczka na ścieżce odwrócić na nogi,
jak się odwraca strumyk maleńkiej historii -
cały Kosmos odbija pancerz chitynowy,
w zasięgu naszej dłoni niewinny śnieg leży -
Magdaleno, nikomu o tym nie powiemy,
że wciąż jesteśmy żywi, kiedy hipotermia
z kogoś ciepło wysysa, a żuczek na plecach
kona symultanicznie. W nas pomoc znaleźli
uchodźcy z Ukrainy – że jak psa zastrzeli
nikt nam za to nie groził. Wszystko żywa prawda,
ludobójstwo i terror i żywa pogarda
zdechną-umrą wraz z nami, na to się zanosi.
O Mariupolu mówi Pan i o wysokich
drzewach rwandyjskich, które maczety skosiły,
to prawda, że my tutaj wciąż syci siedzimy,
chociaż już mniej bezpieczni, bo rośnie napięcie,
zgadza się – tolerancja jest ważna bezsprzecznie,
ale -
mówiąc
- odpowiedzialność - Izrael Pan mija,
ani słowem nie wspomni o Palestyńczykach -
dlaczego.
Ilu Pan buldożerom dał światło czerwone
z serca i własnym ciałem zagrodził im drogę.
Ilu kulom snajperskim pierś własną wystawił,
by z płotem, kotem, dymem z komina ocalić
kredkami rysowany domek.
Komentarze
Rozbrat
sierpień 17, 2023 23:37
w fotelu przed ekranem, albo na kanapie,
gdy leżąc jak na laurach zasypia i chrapie.- to mi sie spodobało - jak tango
a żonkile .... temat dość śliski - z której by strony nie spojrzeć.
Mister D.
kwiecień 28, 2023 00:55
Dzięki Rafał. Ja jeszcze nad moim tekstem popracuję.
Rafał Hille
kwiecień 27, 2023 16:04
Przerobilem Twpk tekst
Papierowy żonkil...... Wiatr pędzi po chodniku,
Nikt jeszcze nie groził, że zastrzeli mojego psa.
Dlaczego Hansel i Gretel mieszkali w Berlinie?
W Berlinie w latach trzydziestych robili koła zębate w fabryce.
Dlaczego Janusz i Grażina mieszkali w Warszawie
W Warszawie w latach czterdziestych widzieli czarne latawce.
Dlaczego na apelu Kombinatu Śmierci,
Gdy bito jedną osobę, patrzyły na to setki ludzi.
Wiele już o tym mówiono językiem niewerbalnym,
a nadal jest gorący i parny.
Mówisz o tym, że empatia musi być aktywna,
ponieważ głupio jest empatyzować w wieku nasycenia
w fotelu lub kanapie przed ekranem,
kiedy się śpi lub chrapie.
To wszystko jest żywe i odbieram to osobiście,
Dokonaj przeglądu swojego sumienia podczas biernego oglądania,
wyuczony, lub przez bezradność strachu -.
Widziałem, jak ktoś traktował kogoś z pogardą,
i nie reagowałem.
Dziś, gdy podchodzę do lady, widzę w tej milczącej Azjatce
lękliwą, domagającą się curry.
z ławy poselskiej dla tych trzech muszkieterów -.
Patus, Pornos i Cannabis - trójca ich prowadząca
Z hasłem na koszulce po przekątnej.
'Żywiec - panuj nad światem, nie musisz -'.
Szalik z domu wzięty przez Trzech Muszkieterów,
I niech Niemen śpiewa swoje stajenne marzenia.
Wszystko jest żywą prawdą - kamień jak ognisko
Ziemniaki, zapach dymu, ogień w oddali,
i słońce odbijające się już w kwietniu na szynach,
gdy czekam na peronie na dworcu w Gdańsku.
Mój małomiasteczkowy kwiecień już się ociepla,
Widzę, że idę po chodniku, po macewach
Z marmurowej historii, słup jest zmontowany,
Aby chronić pomnik, pokazuję mu pojedynczą rysę
Wyciągnijmy tulipana z jego łona,
Nic nie widać, nic nie słychać.
Jeszcze bardziej żywa jest prawda o tym, że karuzela
była załadowana Polakami, a zimą Polacy wsiadali na nią z Concertiną.
Polacy, a tak naprawdę - tu robi się jeszcze bardziej podle,
z najbardziej cynicznym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widziałem
W życiu widziałem w burdelu.
W programie telewizyjnym ze śpiewem o trzech cyfrach.
Żyją we mnie oczy filozofa - człowieka,
a ja jestem ciemny jak żaba w studni.
Rafał Hille
kwiecień 27, 2023 16:04
Patrzę w bezdenne bagno na wschodniej granicy,
Kiedy mówię o wyrywaniu zębom koncertu
jego zębów, będzie mógł się uśmiechnąć,
tylko on i ja jesteśmy jedynym ogniem
gaszący otworzył mój portfel.
Wszystko to żywa prawda - ciężar tamtej zimy,
która zatruwa radość ze skąpego śniegu
do ulicy Warszawskiej, mojej Magdaleny,
Nie mogę mówić jak bałwan
bez rzucania się na siebie, ale tylko pod śniegiem
bez sił i upadać bez sił,
by obrócić chrząszcze na drodze do swoich stóp,
jak zmienia się przepływ małej historii.
cały wszechświat odbija się w chitynowym pancerzu,
w zasięgu ręki, nieskazitelny śnieg.
Magdalen, nikomu o tym nie powiem,
Bycie żywym z hipotermią.
Wysysa z ludzi ciepło, a chrząszcze na ich plecach
umiera ze współczucia. Zbawcza łaska spotkała jednego z naszych!
Kiedy uchodźcy z Ukrainy strzelają do psów
za co nikt nam nie groził. To wszystko jest żywą prawdą,
Ludobójstwo, terroryzm i żywa pogarda
umrą z nami, jak się wydaje.
Był pan Mariupolem, i wysokim
rwandyjskie drzewa wykoszone maczetami,
to prawda, a my nadal tu siedzimy,
ale nie jest bezpiecznie, teraz, gdy napięcie rośnie,
Tak - opór jest ważny, bez dwóch zdań,
ale...
mówiąc - odpowiedzialność - Izrael cię omija,
ani jednej wzmianki o Palestyńczykach.
Nie rozumiem, dlaczego nie.
ilu buldożerom zapaliłeś czerwone światło?
Swoim umysłem, ciałem zablokowałeś im drogę.
Ile pocisków snajperskich wystrzeliłeś z własnej piersi?
W płocie, w kocie, w dymie z komina, by ocalić
Dom narysowany kredką.
Mister D.
kwiecień 24, 2023 20:42
Dzięki, choć czuję, że jeszcze coś zalega. Zdrówka.
x l a x
kwiecień 24, 2023 20:32
Można to czytać na jednym wydechu... i może zabraknąć powietrza. Ale widać taka experymantalna forma ci pasuje... Wylałeś, co na wątrobie i to artystycznie - zgadzam się. Tu mi wyhaczyło: "Wiele nie-powiedziano już słów na ten temat".. Może "Wiele nie-powiedzianych już słów na ten temat" (?) Ogólnie wersy idą gładko i pomysłowo. Zdrówka
Mister D.
kwiecień 24, 2023 14:55
Dziękuję Ci bardzo, mamy prawo do swoich bajek, ale umiejętność docenienia czyjejś jest bardzo cenna. Pozdrawiam.
Welles horse eats eggs
kwiecień 24, 2023 14:45
Prawie idealny trzynastozgłoskowiec z błąkającą się średniówką, niby tętent spłoszonych koni - bo tematy żywe, bolesne i niewygodne. Pawle, nie moja baja, ale bardzo szanuję eksperyment i odwagę.