Irro
bieguny
od
jakiegoś czasu bywa, że ich nie poznaję,
bywa, że
oni nie poznają mnie,
i pewnie
bałbym się pierwszy zagaić
od
jakiegoś czasu ich nogi nie niosą same,
pomocne
są chodziki, na których koledzy
(od
koników na biegunach, samochodzików,
włóczęg
nad stawy po srebrne rybki –
do
dzisiaj pływają w wytartym lastriko)
wołają
do mnie cześć kolego, dzień dobry
do
ciebie mówię sponad
krawędzi chodnika
obok
pieńka minionego drzewa z nowym
miastem państwem – hubą
Ilość odsłon: 341
Komentarze
grzybowa
lipiec 23, 2024 22:08
słodko-kwaśny
The Meanest Cat
kwiecień 25, 2023 22:40
Mnie w tym wierszu zaciekawiło nawiązanie do dzieciństwa. Dzieciństwo z chodzikiem, starość z balkonikiem... Życie zaczyna się od bezradności, czy też raczej nieporadności, a także nią kończy. Czasem też mówi się o zdziecinnieniu umysłu (tu niepoznawanie osób może być nawiązaniem).
Generalnie przemijanie pokazane zostaje jako cykl, nie jako linearny proces.
Pozdrawiam,
The Meanest Cat.
Irro
kwiecień 25, 2023 09:47
Pawle, Marku - w tym tekście metaforyka ogranicza się do dwóch ostatnich wersów - cała reszta to samo życie i działanie czasu, który różnie się w nas odkłada. Huba na pieńku może kojarzyć się z chorobą, rozkładem, ale również z nowym, które cały czas działa. Koło życia? Tak. Ale może też pasożytnicza cywilizacja, nowe miasto, nowe państwo. Takie coś chciałem wyrazić. Pozdrawiam serdecznie - i do następnego, mam nadzieję lepszego.
Mister D.
kwiecień 25, 2023 01:13
A teraz tak czytam te grzyby - że ci koledzy się w nie zamienili, bo w końcu tym po śmierci się staniemy - drzewami i grzybami. Koło życia?
x l a x
kwiecień 24, 2023 20:13
Wszystko to trochę brzmi zagadkowo, aczkolwiek sam chodziłem nad stawy po srebrne rybki. Metaforykę bym bardziej "ujawnił"... Pozdrówka
Mister D.
kwiecień 24, 2023 00:13
I nieuchronności śmierci i starości. Tak odczytuję.
Mister D.
kwiecień 24, 2023 00:12
Ciekawy egzystencjalny wiersz o przemijaniu.