Mister D.
MÓJ GŁOS W SPRAWIE LEGALIZACJI MARIHUANY
Kiedy w Słowackim Raju spotkałem personel
z Auschwitz na wczasach, całą noc śniłem koszmary,
z których krzyk mnie wybudzał, prócz tego nie powiem,
całkiem udany wyjazd - stóg marihuany
do nieba poszedł z dymem, piwo było dobre
i tanie aż po krawędź stołu, do którego
kto pragnął ten dołączał, zasmarkany nosek
barmanki - w tamtym czasie chyba piękniejszego
nie widziałem, a duży był, więc się wstydziła,
naprawdę niepotrzebnie. Więc całkiem był wyjazd,
prócz personelu z Auschwitz, w łańcuchach, swastykach,
jak czołgów odznaczona krzyżami dywizja,
nadto psy rasy amstaff - skurwieli nie życzę.
Zatem śniłem koszmary w tę noc przed powrotem,
myślałem, że na dobre utraciłem ciszę -
jeszcze w przejściu podziemnym na dworcu w Krakowie
co chwilę wybuchałem obłąkanym szlochem,
aż zobaczyłem ducha, ktoś wzrok we mnie wbijał,
odwróciłem się wtedy, widzę - klęczy człowiek,
jakby trochę podobny do Ryszarda Riedla,
żadna mgła przezroczysta, człowiek z krwi i kości,
oczami mnie świdruje, podchodzę do niego
by dać mu jakieś drobne, on patrzy, wysoki
i nawet na kolanach ma coś z gotyckiego
kościoła, jakby fonię ktoś wokół wyłączył,
tylko jego dziękuję serce mi rozdziera,
więc odwracam się tylko do reszty dołączyć,
znajomi na mnie patrzą niczym na szaleńca,
- czy wszystko jest w porządku - Agnieszka mnie pyta,
- czy widzieliście tego dziwnego człowieka,
do którego podszedłem, podobny do Riedla?
na co blednie Agnieszka, dziwna jest jej mina -
- tam nikogo nie było, ty od nas odszedłeś,
stałeś przed pustą ścianą... By już nie rozwlekać,
bo miało być o zielsku, co w tytule przecież:
więc choć tym dwóm czynnikom najpewniej zawdzięczam
mój pierwszy w życiu kontakt, tak spektakularny,
z nadprzyrodzonym światem, odstawiłem zioło
oraz neonazistów, lecz stoję na twardym
stanowisku, że zielsko winno być państwowo
zalegalizowane, bo swój mózg ma każdy,
co nie?
---------------------------------------------
(wersja skrócona, bez opisu ducha):
Kiedy w Słowackim Raju spotkałem personel
z Auschwitz na wczasach, całą noc śniłem koszmary,
z których krzyk mnie wybudzał, prócz tego nie powiem,
całkiem udany wyjazd - stóg marihuany
do nieba poszedł z dymem, piwo było dobre
i tanie aż po krawędź stołu, do którego
kto pragnął ten dołączał, zasmarkany nosek
barmanki - w tamtym czasie chyba piękniejszego
nie widziałem, a duży był, więc się wstydziła,
naprawdę niepotrzebnie. Więc całkiem był wyjazd,
prócz personelu z Auschwitz, w łańcuchach, swastykach,
jak czołgów odznaczona krzyżami dywizja,
nadto psy rasy amstaff - skurwieli nikomu.
Zatem śniłem koszmary w tę noc przed powrotem,
myślałem, że na zawsze utraciłem spokój -
jeszcze w przejściu podziemnym na dworcu w Krakowie
przeze mnie się przelewał mój płacz obłąkany,
aż zobaczyłem ducha - choć prawdopodobnie
dwóm czynnikom zawdzięczam mój spektakularny
z nadprzyrodzonym kontakt, nie jaram się ziołem
ni neonazistami, lecz stoję na twardym
stanowisku, że zielsko
powinno być legalne.
Ilość odsłon: 226
Komentarze
Mister D.
listopad 25, 2023 18:53
Chodzi o grupę słowackich neonazistów, skinheadów. Ogólny opis ducha skróciłem do porównania do do Riedla, bo ta postać miała długie włosy i brodę, postać w tym typie. Dzięki.
adaszewski
listopad 25, 2023 18:17
Trzeba by Freuda, a jeszcze lepiej - Junga, żeby rozszyfrował zbieg dwóch wątków: zioła i nazistów. Wiersz - gadulec, wciąga, się oderwać nie da... Może dlatego, że w Krakowie jakieś 10 lat temu widziałem Boba Marley, tego prawdziwego, najprawdziwszego...