wokka
nagroda wad organ
nor tracimy dym i car tron
na grochu trafi mi fartuch organ
za fanfarona da nora fan faz
a kozicę traci kica rtęci z oka
myła mchu trafi ci fartuch małym
no żartu jazda sum usadza jutra żon
Kazi leju torby ryb rotuje lizak
ból kwas pomniki kin mopsa w klub
same nagroda sad organem as
mało wydra w twardy wołam
góra w twaróg
a splendoru urod Nel psa
trafi fart
kry cyrk
mokry cyrkom
mokry wyrkom
cukry pyr kuc
lukry wyr kul
na grochu trafi mi fartuch organ
za fanfarona da nora fan faz
a kozicę traci kica rtęci z oka
myła mchu trafi ci fartuch małym
no żartu jazda sum usadza jutra żon
Kazi leju torby ryb rotuje lizak
ból kwas pomniki kin mopsa w klub
same nagroda sad organem as
mało wydra w twardy wołam
góra w twaróg
a splendoru urod Nel psa
trafi fart
kry cyrk
mokry cyrkom
mokry wyrkom
cukry pyr kuc
lukry wyr kul
Ilość odsłon: 197
Komentarze
wokka
maj 17, 2024 12:52
Konfacela Borba!
Dziękuję za bardzo ciekawy komentarz. Kojarzenie mojego tekstu z wierszem Staffa to zaszczyt dla mnie)))
Serdecznie pozdrawiam.
Paweł!
Wielkie dzięki za słuszny komentarz. Pozdrowienia.
Mister D.
maj 16, 2024 10:57
Doceniam jak cholera Twoje palindromy, bo się należy, ale najbardziej lubię jak łączysz je z innym rodzajem narracji, wtedy powstaje ciekawa forma. Mimo to szacuneczek.
Konfacela Borba
maj 16, 2024 09:12
Co za wiersz! Wielką frajdę dało mi czytanie połączone z zabawą w łączenie ukrytych sensów.
A więc - oczywiście! - zgadzam się z tezą zawartą w tytule. Nagroda często krzywdzi, wypacza, jest tym, ekhm, ekhm... "organem". "Organem wad"!
Wady nagradzają swoim "organostwem" :)
Pycha i blichtr. Czy one pomagają?
Nagroda potrafi zmarnować istotę pracy włożonej w coś, co zostało wypracowane w duchu idei. Potrafi zmarnować dobro, piękno i prawdę. Cały sens pracy może pójść w perzynę, czyli - jak piszesz: "góra w twaróg". Z różnych przyczyn.
Twój wiersz przypomniał mi jeden z wierszy Staffa:
Podwaliny (Leopold Staff )
Budowałem na piasku
I zwaliło się.
Budowałem na skale
I zwaliło się.
Teraz budując zacznę
Od dymu z komina.
Żeby budowla - góra - nie zamieniła się w bezwartościowy, miękki twaróg ("góra w twaróg"), należy szanować swoje wnętrze. Swój ogień. Żeby trwał "dym z komina", czyli symbol i rezultat życia, dbania o ciepło, relacje, dom.
Nie warto będąc twórczym myśleć jedynie o blichtrze, o - jakże złudnym i krótkotrwałym - blasku flesza. Warto po prostu robić swoje. Z miłości do swojej roboty. Bo inaczej - jak w pierwszym wersie: "nor tracimy dym". "I car tron".
Wspaniała była zabawa z Twoim wierszem. Dziękuję!
wokka
maj 15, 2024 21:57
The Meanest Cat, dzięki za rzeczowy komentarz. Pozdrawiam.))
The Meanest Cat
maj 13, 2024 23:22
Ok. Przeczytałam, mogę pochwalić cierpliwość i pomysłowość, choć nie jestem fanką twórczości ograniczonej w zasadzie do szaradziarstwa.
Ale to może być z pewnością przyjemna rozrywka, która uwrażliwia na potencjał języka rozumianego jako tworzywo, i to w znaczeniu czysto rzemieślniczym (np. fonetyka). Tekst obraca się w klimacie mocno futurystycznym (formalnie). A to już coś.
Pozdrawiam,
The Meanest Cat.