Kwinto
Bryczkowski czasem odpływa
pisze wiersze wielkie jak dęby w puszczy
z każdej litery wyrasta drzewo
strofy jak rzeki rwące i szerokie
słowa jak grzmoty podnoszące niebo
sam siebie widzi w świetle jupiterów
na każdej scenie jest pierwszy w tłumie
twierdzi że muza to jego kochanka
że każda metafora jak brzytwa w sumie
czyta swój tekst w lustrze głośnym echem
a echo odbija się w jego duszy
czuje się mistrzem słów niedoścignionym
choć nikt go nigdy słuchać nie musiał
mówi że z Bogiem ma układ na boku
na pierwsze wydanie i sławę po latach
patrzy wokoło na krytyków zimnych
i myśli – cóż oni wiedzą o słowach
więc pisze dalej wiersz za wierszem
czuje że przyszłość jego imię powie
a gdy papier śmieje się cicho w kącie
on widzi tylko laury na głowie
Ilość odsłon: 84
Komentarze
Nie znaleziono żadnych komentarzy.