Milo w likwidacji
nie patrz pod
słońce
zostawia ślady na dnie basenu
migotliwe rybie łuski
niemal w zupełnym bezruchu
zlewam się z cieczą
skrywam tuż pod powierzchnią
stamtąd najłatwiej bezgłośnie uderzyć
nauczono z każdego rocznika dwunastu
niedorobionych drani matka nie miała
więcej
za moment w cudownie chłodnej wodzie przytomnieję
nawet niewolę można przetrwać
to nie małżeństwo przytulone do siebie
pod przysięgą
zawsze można wziąć gwałtowny prysznic
otrząsnąć się pod jacuzzi
wśród wytatuowanych machos parskam śmiechem
łapię się na wyczekiwaniu zaczepki
rysunki na przerośniętych mortadelach
nie zamazały instynktu samozachowawczego
zaduszek nie będzie
Ilość odsłon: 190
Komentarze
Gudmundur
listopad 05, 2024 02:20
Milo! (bez likwidacji, to jasne!)
Napisałeś kawał dobrego tekstu, jaki niesie ze sobą przestrogę, zwłaszcza w tytule stanowić może punkt zaczepny, co dopełnia całość, ale o tym później.
Ponieważ skupiam się, w tej chwili na treści!
Surowo to widzę, ale to dobrze świadczy o nabytych doświadczeniach, spośród których, jedno z wielu jest najważniejsze? Może ważne, czyli strach oscylujący w granicach wyboru. Trzyma się kupy, nie jako, nie jest w uniwersytecie 'Browna', jakim obrzucają się ludzie w Indiach, podczas trwającego festiwalu -:)
_________________________
Czy należy coś poprawić?
Myślę, że tak, bo ten tekst jest treściwy; a wolna wola pozwoli tobie, w dogodnym czasie dokonać pewnych poprawek, jakimi ona się wprasza!!
Wolność, Milo
Pozdrawiam!
x l a x
listopad 04, 2024 21:26
impresja z nutką suspensu (ale do mordobicia nie doszło). "zlewam się z cieczą" - dobrze to zapodałeś. Proponuję "w jacuzzi".
Milo w likwidacji
listopad 04, 2024 12:22
Rozbawię cię, lecz akurat Polsce miana niebezpiecznego kraju nie nadam. U was jest bezpiecznie.
Tu praktycznie nie ma nożowników i broni palnej. Nie wyjdziesz z sauny wprost pod lufę lub na ostrze, a zdajesz sobie sprawę, że człowiek niemal nie jest w stanie się uratować w takiej sytuacji.
A tłum sterydów? Po prostu ominąć, chociaż czasem pacyfizm ulatuje spod czupryny. Na szczęście nie te lata i rozsądek to moje piąte imię /poza weekendem/ ;-)
Mithril
listopad 04, 2024 07:27
"łapię się na wyczekiwaniu zaczepki
rysunki na przerośniętych mortadelach
nie zamazały instynktu samozachowawczego"
...no nie wiem - wobec wiwatującej ciżby w "ramionach" syntholu trudno się doszukać wspomnianego "instynkta"(?)
:-)