Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Po obiedzie, jaki by nie był, chodźmy na deser. 

Mówiłeś coś o wiśniach 
w czekoladzie i gęstej mglePoprowadzę cię 
wśród promieni, sączących się spomiędzy koron drzew, 
prosto do sadu. Kwitnącego wiosną, 
pachnącego podczas letnich burz, kolorowego jesienią. 

W zimie, wcale nie strasznej, 
błogo okrytego kołdrąCzekam 
bez zniecierpliwienia. Bez rozpaczy, 
gdybyś jednak nie znalazł odwagi. 

A jeśli przyjdziesz 
po moje dłonie, pod kurtką miej 
to samo ciepło, które wtulona 
milczałam ci o wszystkim tyle razy. 

Czerpałam tlen 
wprost z twojej skóry. Tatuowałam ją 
snami. 

Ilość odsłon: 401

Komentarze

maj 13, 2025 23:08

Dziękuję, wokka, nobilitujące to, co mówisz ;)
Pozdrawiam

maj 13, 2025 20:43

U Majowej zakochane damy mogą nauczyć się pisać listy))

maj 13, 2025 13:32

Taka była intencja
Dzięki, Pawle. Pozdrawiam

maj 13, 2025 13:21

Miłym jest ten wiersz. Pozdrawiam.

maj 13, 2025 12:45


***

Jaki chłód, Juliuszu…
To ból

Naprawdę nie zauważyłeś
kiedy i jak zraniłeś?

Wskazałeś mi ciemny kąt i odszedłeś
roześmiany. Nie sam.

Zabrakło wspomnień i wyobraźni
do zaklinania rzeczywistości

maj 10, 2025 21:10

to miłe, dziękuję
pozdrawiam

maj 10, 2025 20:15

Ciepło się robi przy zakończeniu. Bardzo pozytywnie.