Mister D.
NIEDZIELNA INKWIZYCJA
Sprawiedliwcy niedzielni i sprawiedliwczynie
przy obiedzie rodzinnym, przy stole świątecznym,
przy grillu budujący wspólną gilotynę
jak drapacz chmur wysoką, kościół niebosiężny.
Niedzielna inkwizycja - już skwierczy na ruszcie
kiełbasa i karkówka równo się rumieni,
zaprawdę sprawiedliwie, z każdej strony słusznie
rozwiązują palące problemy jak węzły.
Eksperci od spraw życia i śmierci, w dodatku
eksperci od podatków za zużycie prądu
- takiego to bez sądu podpiąć do kontaktu.
- daj pan spokój, prąd drogi, nie żal panu kosztów?
- też racja, ołów tańszy, a najtaniej powróz,
przywrócić karę śmierci, bez sądu rozstrzelać,
sam bym wyrok wykonał, bez żadnych oporów,
szkoda żywność marnować, jeszcze do zjedzenia
kaszaneczka została, tłuszczyk się wytopi -
mówi koleś w koszulce "pierdolę, nie robię"
w wigilię tej niedzieli, po której założy
"tak szefie, oczywiście, już się za to biorę".
- oj chyba jeszcze jednej nie dam rady wdusić -
mówi koleś w koszulce, z której slogan głosi,
że "panuje nad światem, nad sobą nie musi".
Takim cię pokochałam - maślanymi wodzi
oczami za nim żona, przywodzi do grzechu,
pod rusztem węgiel żarzy, pełnia się czerwieni,
z soboty na niedzielę - niedzielę oddechu
by dopłynąć do piątku i koszulkę zmienić.
Wciąż noc przed nimi długa, do świtu daleko,
w pobliskim stawie żaby seriami terkocą,
meteor znikającą szramą znaczy niebo,
na ruszcie w alufolii kaszanki się pocą,
gdzieś hen za widnokręgiem burza kły obnaża,
urlopowa enklawa wolnej orgii słowa
coraz śmielszy ma projekt przebudowy świata,
tu centrum dowodzenia jest, mapa sztabowa -
na stole strategiczny zamęt kulinarny,
żeberka ogryzione, ketchup strugą leje,
po sejmie dymem zieje lej ponuklearny -
- darmozjady, nieroby, złodzieje, złodzieje.
Spode brwi kruczoskrzydłych gniewem płoną oczy
niedzielnej inkwizycji, umilkła natura,
żar z rusztu im makijaż kładzie oranżowy
zastygłym jak figury z płócien De La Toura.
Zwęgliły się kaszanki, chomiczy kołowrót
i widmo poniedziałku z wolna się udziela -
no to jeszcze po jednym za szczęśliwy powrót,
by ostatnia niedziela jak kość nie utknęła
nam w korku.
Ilość odsłon: 83
Komentarze
Mister D.
lipiec 10, 2025 10:09
Dzięki.
x l a x
lipiec 10, 2025 09:09
Dobra satyra. Dobrze by też wyglądało jako słowotok bez interpunkcji.
Mister D.
lipiec 10, 2025 09:00
Dzięki wszystkim serdecznie. Takie odlotne i bardziej liryczne też pisuję.
wokka
lipiec 09, 2025 19:32
Utwór nic dodać nic ująć.
Dla mnie twój najlepszy, bo czytam wszystkie.)))
Irro
lipiec 09, 2025 17:09
Misterny i z ciętym humorem. Brawo!
Lena Pelowska
lipiec 09, 2025 11:33
Paweł, jesteś świetny!
Boję się zaglądać do Twoich wierszy bo zmuszają do myślenia i są zawsze w punkt. A do tego tak sprawne warsztatowo. A człowiek chciałby w poezji nieco odlecieć od codziennych trosk. Mimo wszystko jednak, zastanawiam się szczerze, czemu o Tobie tak mało słychać?
I nie wiem, co to za fenomen.
Pozdrawiam, nie wychodząc z podziwu.
Mister D.
lipiec 08, 2025 15:11
................