Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

Chrabąszcza majowego lipcowa agonia
obok begonii w słońcu, w doniczce kwitnących,
na parapecie leży na grzbiecie i kona,
już ostatnie podrygi jego nóżek drobnych.

Misterne modelarstwo, precyzyjny detal,
wszystko na swoim miejscu, w całość zespolone,
na koniec jeszcze tylko błękitna iskierka,
stworzenie się poderwać do lotu gotowe.

A teraz leży obok kwitnących begonii,
do których rękę matka stworzoną przykłada,
begoniom w tym zaduchu nie zabraknie wody,
obok chrabąszcz majowy kona w słońcu lata.

Podaję mu na palcu małą kroplę z cukrem,
może usłyszę jeszcze brzęczenie basowe,
we włosy mi się wczepią czepne nóżki kruche,
lecz pokrywy skrzydełek nie drżą chitynowe,

więc biorę go na palec - pazurki owadzie
w moją skórę wczepione, uczepione życia,
owada na tę czarną, chłodną ziemię kładę,
z której begonia w słońcu lipcowym wykwita.

Odprowadzam go wzrokiem, patrzę jak odchodzi,
w ostatnią podróż rusza, powolny, niespieszny,
w głąb jaskiń czarnej ziemi doniczkowej schodzi,
potyka się o grudki, niezgrabny i śmieszny,

a ziemia osypuje się chłodna i cicha,
zakwitają begonie w upale lipcowym -
(a jeden kwiat begonii zobaczyłem dzisiaj,
jakby na parapecie ściętą głowę złożył)
            

Ilość odsłon: 46

Komentarze

lipiec 18, 2025 12:08

.............