Mister D.
Poeta i Muza
W nocy słychać dziwny dźwięk:
Czy to pustej szklanki brzęk?
Czy zbolałej duszy jęk?
- To poeta muzę dręczy
licząc, że mu się odwdzięczy.
Duszę pierze i na sznurze
suszy ją, lecz nie chce nóżek
muza swoich mu rozłożyć
by podniebnie mógł chędożyć…
- Straszny z ciebie jest maruda,
a mi nawet nie drgną uda…
Jęczysz, dręczysz, straszysz grobem,
a ja mokra się nie robię,
twoje malownicze blizny,
tylko nastoletnie cipki
może w stanie są poruszyć.
Mnie- trzask z bata, byle słuszny!
ale na to nie masz siły,
tobie spieszno do mogiły.
Widzę, znów otwierasz okno?
A mi wciąż tam niewilgotno…
Prosisz mnie o dar natchnienia?
Może zgodzę się "na lenia"?
Żartowałam! Nici z tego,
zamiast pisać składaj Lego.
Na co ból mi twój banalny,
mówisz, że egzystencjalny?
mówisz, że się kłócisz z Bogiem?
Weź już przestań, bo nie mogę!
Mówisz, że się bardzo starasz?
u mnie ciągle jest Sahara
i pustynne wichry wieją-
- kości miernot tam bieleją...
Czas poszukać już innego,
który lepszy jest do tego,
a ty dzisiaj z sobą zgrzeszysz,
proszę cię, już nie bądź śmieszny,
na nic chłopcze twe pogróżki-
- nadal razem trzymam nóżki,
bo ich tanio nie odmykam.
Ach, gdybyś ty chociaż umiał
używać języka…
Czy to pustej szklanki brzęk?
Czy zbolałej duszy jęk?
- To poeta muzę dręczy
licząc, że mu się odwdzięczy.
Duszę pierze i na sznurze
suszy ją, lecz nie chce nóżek
muza swoich mu rozłożyć
by podniebnie mógł chędożyć…
- Straszny z ciebie jest maruda,
a mi nawet nie drgną uda…
Jęczysz, dręczysz, straszysz grobem,
a ja mokra się nie robię,
twoje malownicze blizny,
tylko nastoletnie cipki
może w stanie są poruszyć.
Mnie- trzask z bata, byle słuszny!
ale na to nie masz siły,
tobie spieszno do mogiły.
Widzę, znów otwierasz okno?
A mi wciąż tam niewilgotno…
Prosisz mnie o dar natchnienia?
Może zgodzę się "na lenia"?
Żartowałam! Nici z tego,
zamiast pisać składaj Lego.
Na co ból mi twój banalny,
mówisz, że egzystencjalny?
mówisz, że się kłócisz z Bogiem?
Weź już przestań, bo nie mogę!
Mówisz, że się bardzo starasz?
u mnie ciągle jest Sahara
i pustynne wichry wieją-
- kości miernot tam bieleją...
Czas poszukać już innego,
który lepszy jest do tego,
a ty dzisiaj z sobą zgrzeszysz,
proszę cię, już nie bądź śmieszny,
na nic chłopcze twe pogróżki-
- nadal razem trzymam nóżki,
bo ich tanio nie odmykam.
Ach, gdybyś ty chociaż umiał
używać języka…
Ilość odsłon: 1106
Komentarze
Mister D.
wrzesień 22, 2017 12:52
Dziękuję :)
Konto usunięte
wrzesień 22, 2017 12:50
:-) mnie uśmiechnął ten wiersz :-) pozdrawiam :-)
Mister D.
wrzesień 22, 2017 12:44
Ale to Ty zaczęłaś marudzić, nie ja ;)
Lena Pelowska
wrzesień 22, 2017 12:42
Zacytuję klasyka: "straszny z Ciebie maruda".
Mister D.
wrzesień 22, 2017 12:41
Poza tym jako facet nie mogę się zgodzić na kastrację własnego wiersza :)
Mister D.
wrzesień 22, 2017 12:40
Pozwolę sobie się z tym nie zgodzić. To poważne ograniczenie. Poza tym gdybyś wiedziała jakie żarty dzieci sobie opowiadają... Tekst zostaje jak jest.
Lena Pelowska
wrzesień 22, 2017 12:37
Widzę, że tekst ewoluuje. Delikatnie bym go poprawiła, żeby nie był obsceniczny. Najlepsze żarty to takie, które można opowiadać przy dzieciach. :) Pozdrawiam
Mister D.
wrzesień 22, 2017 12:34
To taka pętelka na koniec ;) Dziękuję.
Lena Pelowska
wrzesień 22, 2017 12:28
Końcówka drastycznie gubi rytm....
Ale puenta rekompensuje. ;) Pozdrawiam