Bruno Schwarz
Koleżanka
Stała oparta o elewację kamienicy i paliła papierosa w taki sposób, jakby to jej nie sprawiało żadnej przyjemności i chciała czym prędzej skończyć. Kilka głębokich machów i po imprezie. Pamięta, że nie raz dostała od matki po mordzie. Nie tylko za to, ale za palenie dostawała najmocniej i najczęściej. Nauczyła się palić szybko i całą przyjemności odczuwała chyba dopiero w momencie kiepowania. Tak było i tym razem. Pstryknęła kiepem przed siebie obserwując tor jego lotu i głęboko westchnęła. Natychmiast się rozejrzała z lekką paniką w oczach, czy przypadkiem nie nadchodzi skądś ta stara pinda, bo tak o niej myślała. Już nie nadejdzie. No chyba, że dogada się jakoś z Panem Bogiem i ją tutaj spuści z nieba na złotym sznurku, żeby sobie ulżyła. Tak porządnie, z głośnym chlaśnięciem wystrzelonym ze studni podwórza, jak z niemieckiej armaty w dupę któremuś ze świętych.
Bez papierosa nie było już sensu sterczeć pod ścianą, jak praska dziwka. Rozejrzała się jeszcze raz zatrzymując wzrok na każdym oknie, czy przypadkiem nie obserwuje jej zza firanki jakaś menda i ruszyła w kierunku bramy, w której sterczało kilku łebków.
- Hej koleżanka, mógłbym z tobą do białego ranka! - Wyszczebiotał któryś, ale nie miała ochoty na interakcję, więc rzuciła tylko przez ramie krótkim:
- Spierdalaj szczylu!
I wtedy napatoczył się kudłaty chłopak, który miał w sobie coś takiego, że zapominała o całym świecie. Jakby na powrót stawała się małą, bezbronną dziewczynką.
- Czy to ty jesteś miłością mojego życia? – zagaił, jak miał to w zwyczaju, ale tym razem nic nie odpowiedziała i tylko pocałowała go w usta.
Komentarze
Bruno Schwarz
październik 06, 2017 08:03
Dziękuję
Joanna-d-m
październik 05, 2017 20:10
Są momenty, które przypomniały mi moje „szczenięce” lata i za to Autorowi dziękuję :)
a kudłaty chłopak, rzeczywiście, coś w sobie ma!
Pozdrawiam
Justyna Babiarz
październik 05, 2017 19:14
Całość mi się 'obserwatorsko' podoba, a zakończenie do mnie trafia :) Pozdrawiam Cię Bruno serdecznie :)
Malesza
październik 05, 2017 07:43
Początek wyszedł Ci trochę "drewniany", takie mam odczucia.
Fragment:
"Pamięta, że nie raz dostała..."
napisałbyn tak:
Nie raz dostawała od matki po mordzie, nie tylko za palenie, choć za to obrywała najmocniej i najczęściej.
Od momentu z praską dziwką już mi się lepiej czyta. A potem jest ciekawa puenta.
Generalnie na tak jestem.
Pozdrawiam ;)
Tomek
październik 05, 2017 04:58
No i co ja mogę po takiej dyskusji? Są teksty, które czyta się z przyjemnością, są teksty dające do myślenia i takie, z których można się czegoś nauczyć.
Pozdrawiam Autora (++) i Komentatorkę (+).
Bruno Schwarz
październik 04, 2017 23:14
No i za Ciebie bardzo szanuję :)
w.l.d.
październik 04, 2017 20:22
yyyy. pętla jest w porządku. "wygięcie koryta" mi nie pasuje.
elewacja to lico budynku ze wszystkimi elementami, a na dodatek brzmi zbyt technicznie. możesz brnąć w groteskę, bo dobrze, że stała, a nie leżała pod murem, i paliła bez przyjemności - całą przyjemność czerpiąc. możesz wszystko, bo to Twój tekst,
ale nie giń w walce o szczegóły, bo na co innego zwracam Twoją uwagę, autorze!!!! :(
Bruno Schwarz
październik 04, 2017 15:12
Przyjmuję Twoje uwagi z pokorą i obiecuję, że wszystko sobie przemyślę. Obawiam się tylko, że kiedy zmienię pętlę na łuk, a elewację na mur, to zjawi się ktoś inny i zapyta: - dlaczego nie pętla i nie elewacja? :)
w.l.d.
październik 04, 2017 14:55
*odchudziłeś - znaczy....
w.l.d.
październik 04, 2017 14:54
a z "elewacją" to jak z "wygiętym korytem" - nic nie daje w takim ujęciu. wystarczy mur, ściana.
gdyby cos się wydarzyło, jakaś rewitalizacja :) to może by warto było użyć, a tak to po co?
odchudziłam - znaczy ze dwa spójniki mniej?
w nerwowej sytuacji - popalanie - lepiej sprawdzają się krótkie zdania
ale ten wstęp msz wymaga poważnej rekonstrukcji żeby oddać to napięcie (a nie ględzić) :) hej!