Portal Poemax jest prowadzony we współpracy ze stowarzyszeniem Salon Literacki

kobieta ze zdjęcia jest jeszcze całkiem młoda

ładna chociaż wydaje się trochę zmęczona

w ręce trzyma wielką ćmę którą zasłania twarz

jak chińskim wachlarzem


chciałabym żeby mi powiedziała

skąd się biorą tak duże owady

ale nawet nie wiem czy ma usta


cała jest tylko czernią i bielą

ze stopami rozrzuconymi na kuchennej podłodze

marznie jeśli długo tak czeka unieruchomiona światłem

czemu nie włożyła butów do zdjęcia?


nad ranem śni mi się matka

boska bosa i smutna

mówi że bóg z niej zażartował

więc wraca

Ilość odsłon: 7764

Komentarze

Konto usunięte

2-32-32-32-32-32-32-32-3

październik 20, 2017 12:34

wiersz do którego się wraca:)

październik 20, 2017 09:11

Dziękuję, Leszku.

październik 19, 2017 21:40

Ciekawy wiersz i nie tylko o zdjęciu...
Pozdrawiam

październik 13, 2017 09:10

Pawle, dziękuję za powrót, to znaczy, że wiersz gdzieś został, nie ulotnił się do końca. Bardzo mi miło.

Pozdrawiam!

październik 12, 2017 23:17

Wracam i czytam, bo warto.
No i miło mi, że moje spojrzenie z zewnątrz okazało się pomocne :-)

Pozdrawiam!

Konto usunięte

2-32-32-32-32-3

październik 12, 2017 17:18

Domestica: no problem ;) pozdrawiam

październik 12, 2017 17:11

Pawle, Twoja wersja jest jednak dla mnie zbyt okrojona. Póki co pozostanę przy obecnej. Dziękuję Ci za wiersz pana Jacka. Jest świetny.

W.l.d, może jednak nie.

Saszo, Twoja interpretacja jest zgodna z tym, co chciałam wyrazić. Dziękuję.

Pozdrawiam serdecznie!

Konto usunięte

2-32-32-32-32-3

październik 12, 2017 17:08

i nic.

o kryciu się przed zdjęciami nie wiedziałem choć w sumie nie widzę w tym nic dziwnego.

znalazłem jeszcze jeden tekst, dotyczy portretu ale myślę, że również jest wart uwagi.


Józef Baran


Portret rodzinny bez dymów w tle


spokojny
nie rzucający się w oczy
zwyczajny człowiek o wyglądzie sprzedawcy
kocha przyrodę i kwartety Schuberta
działa wyłącznie z ideowych pobudek
dla dobra Ojczyzny
wzorowy mąż ojciec
dba aby jego żona zawsze miała tyle kwiatów
żeby czuć się w domu jak w raju
a piątka dzieci mogła się wyszaleć do woli
mając w ogrodzie pod ręką
źrebaki żółwie kuny koty pieski
w wolnych chwilach lubi się z nimi popluskać w basenie
co sprawia wszystkim największą radość

żona ma mu co prawda za złe
że jego wolny czas kurczy się
bo pracuje ponad siły

w dodatku coraz częściej oddaje się dziwnej skłonności:
dosiada konia i pędzi przed siebie
gdzie oczy poniosą
jakby pragnął
zatracić się w wieczornym zmierzchu

czy popełnię nietakt
wobec czytelnika
gdy wyjawię że chodzi o komendanta obozu
Rudolfa Hessa?

Oświęcim, 2008



Dobrych wierszy w których tematem są postacie z fotografii na tę chwilę niestety nie kojarzę. Jak trafię na jakiś to wrzucę go u siebie na ścianie.

Pozdro

Konto usunięte

2-42-4

październik 12, 2017 16:34

No i? Mądry facet, oprócz inteligentny, co czuć w jego wierszach. A wiesz, że on nie pozwala robić sobie zdjęć na np. wieczorkach,podobno?

Konto usunięte

2-32-32-32-32-3

październik 12, 2017 12:21

trochę inne klimaty ale też masz kobietę ze zdjęcia ;)
swoją drugą cudny tekst.


Jacek Podsiadło


RED-BLACK, BLACK-WHITE

Jest ciemno, oczy bolą mnie od wpatrywania się w dno kuwety.
Wywoływacz obmywa twoje plecy. Jak szalony alchemik
poszukujący kamienia filozoficznego, nerwowo potrząsam naczyniem
i drobne ziarno soli srebra karnie ustawia się w dwuszeregu uśmiechniętych ust
Kamień, który trafia mnie między oczy, nie jest filozoficzny.
To już nasza ostatnia randka, w trujących oparach chemikaliów, w morowym powietrzu, wśród trujących wspomnień.
Zanurzone w utrwalaczu czarne węgle twoich oczu
syczą; ten świat jest tak nietrwały, stąpamy
po tak niepewnym rusztowaniu. Coraz częściej
majaczenie zastępuje nam sen, a obrazek kobietę.
Jest ciemno; muzyk, wywoływacz żalu,
tym łatwiej wchodzi w reakcję ze światłoczułym pragnieniem
ujrzenia w kimś parafrazy Boga; hiszpańskie fandango obmywa twoje szczupłe nogi
zabarykadowane w czarnych rajstopach. To ostatnia randka,
nieboszczyk świt podchodzi do okien zasłoniętych kocami.
Kolejne prostokąty papieru lądują w wywoływaczu,
zakwitają czarno kolejne nevermory twoich twarzy,
nieostrożnie wywołałem z siebie wilka, popatrzył na mnie obłąkanymi ślepiami,
urwało mi serce, nie wiem czy uda mi się wyjść z tej ciemni.

89.03.31